Już przed wrześniowym zgrupowaniem reprezentacji Polski sporo mówiło się o różnych możliwych scenariuszach dotyczących przyszłości naszej kadry i jej trenera. Z każdym kolejnym spotkaniem, a zwłaszcza po wpadce w Kiszyniowie, zaufanie do Portugalczyka malało. Przed starciami z Wyspami Owczymi i Albanią było już na tyle niskie, że rozstanie stało się realnym scenariuszem. Ten właśnie się ziścił.
Fernando Santos rozczarował w reprezentacji Polski
Co prawda Fernando Santos nie dostał żadnego oficjalnego ultimatum, aczkolwiek w praktyce właśnie coś na ten wzór funkcjonowało. Cel na wrzesień był bowiem jasny – należało zrobić wszystko, aby zwiększyć nasze szanse na awans do mistrzostw Europy, które odbędą się w 2024 roku. Tym samym należało zdobyć 6 punktów w starciach z dwiema wspomnianymi już drużynami. Ta sztuka udała się jedynie połowicznie, ponieważ w Warszawie Biało-Czerwoni wygrali 2:0, ale w Tiranie polegli 0:2.
W efekcie sytuacja reprezentacji Polski w grupie E stała się co najmniej nieciekawa. Po pięciu meczach mamy zaledwie 6 „oczek” na 15 możliwych do zdobycia i zajmujemy przedostatnie, czwarte miejsce w tabeli grupy E. Do drugich Czechów tracimy zaledwie 2, aczkolwiek nasi południowo-zachodni sąsiedzi jak dotąd rozegrali jeden mecz mniej. Tym samym o awansie naszej kadry na Euro 2024 mogą zadecydować mityczne matematyczne szanse, lub baraże, które zawdzięczamy wynikom uzyskanym w Lidze Narodów.
Słabe rezultaty w ostatnich miesiącach nie są jednak jedynym powodem zwolnienia Fernando Santosa. Tajemniczą poliszynela jest fakt, iż między selekcjonerem a PZPN-em – na czele z Cezarym Kuleszą – nie było praktycznie żadnej chemii ani wzajemnego zrozumienia. Samemu szkoleniowcowi nie podobało się wiele afer dotykających reprezentację i federację, a tej drugiej z kolei nie przypadło do gustu szeroko rozumiane nastawienie trenera do pracy w Polsce. W efekcie rozstanie było najlepszym możliwym wyjściem dla obu stron.
Czytaj też:
Ręce opadają. Oceny za mecz Polska – AlbaniaCzytaj też:
Problem reprezentacji tkwi znacznie głębiej niż w kolejnym Portugalczyku. Rozwiązanie jest tylko jedno