Problem reprezentacji tkwi znacznie głębiej niż w kolejnym Portugalczyku. Rozwiązanie jest tylko jedno

Problem reprezentacji tkwi znacznie głębiej niż w kolejnym Portugalczyku. Rozwiązanie jest tylko jedno

Trener Fernando Santos podczas meczu z Albanią
Trener Fernando Santos podczas meczu z Albanią Źródło:PAP / Andrzej Lange
W piekle u Dantego na wejściu widnieje napis: „Porzućcie wszelką nadzieję, wy, którzy tu wchodzicie“. Im dłużej żyję, tym bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że baner o takiej treści powinien wisieć przed każdym stadionem, na którym gra reprezentacja Polski. Bo przecież od dekad, mimo momentów lepszych i gorszych, w zasadzie nic się nie zmienia. Kompromitacje z Mołdawią czy Albanią nie spadły z nieba. Wręcz przeciwnie. W połączeniu z wizerunkową zapaścią kadry i PZPN-u pokazują nam, że problem tkwi znacznie głębiej niż w kolejnym Portugalczyku, który popsuł sobie CV na koniec trenerskiej kariery.

Gdyby jak w kalejdoskopie zebrać narastające wokół reprezentacji problemy, każdy z nich więcej powie o Polakach, niż o piłkarzach, którzy poza własne ograniczenia wybijają się tylko w zagranicznych klubach. Czy to nie ciekawe? Historia futbolu pełna jest drużyn, które nie miały prawa wygrać, a wygrywały, bo razem były czymś więcej niż sumą umiejętności pojedynczych zawodników.

Tymczasem nasza kadra działa jak w odwróconej synergii. Nieźli indywidualnie piłkarze w grupie tracą. Nowa jakość, zastępowana jest przez nieznane do tej pory błędy. Być może fizyka nie zna takiego prawa, ale wykraczanie poza prawa fizyki stało się ostatnio normą w reprezentacji Polski.

Mamy przecież w składzie piłkarzy, którzy mogą zdobyć mistrzostwo Włoch, strzelać gole w Premier League, być królami strzelców w La Lidze, czarować w Turcji i Francji, ale w konfrontacji z półamatorami cieszy ich wymęczone 2:0. Po jednym karnym.

Na czym polega ta mikromania? Dlaczego „fajna atmosfera“ z filmików „Łączy nas piłka“ nie przekłada się na zrozumienie na boisku? Z jakich powodów profesjonalizm w zagranicznym klubie wyparowuje po założeniu koszulki z orzełkiem? Wreszcie, jakim cudem potrafimy wygrać 1:0 z Niemcami, aby chwilę później po dwubramkowym prowadzeniu przegrać 3:2 z Mołdawią, a po "nowym otwarciu", 2:0 z Albanią?

Cały artykuł dostępny jest w 38/2023 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.