Gdyby jak w kalejdoskopie zebrać narastające wokół reprezentacji problemy, każdy z nich więcej powie o Polakach, niż o piłkarzach, którzy poza własne ograniczenia wybijają się tylko w zagranicznych klubach. Czy to nie ciekawe? Historia futbolu pełna jest drużyn, które nie miały prawa wygrać, a wygrywały, bo razem były czymś więcej niż sumą umiejętności pojedynczych zawodników.
Tymczasem nasza kadra działa jak w odwróconej synergii. Nieźli indywidualnie piłkarze w grupie tracą. Nowa jakość, zastępowana jest przez nieznane do tej pory błędy. Być może fizyka nie zna takiego prawa, ale wykraczanie poza prawa fizyki stało się ostatnio normą w reprezentacji Polski.
Mamy przecież w składzie piłkarzy, którzy mogą zdobyć mistrzostwo Włoch, strzelać gole w Premier League, być królami strzelców w La Lidze, czarować w Turcji i Francji, ale w konfrontacji z półamatorami cieszy ich wymęczone 2:0. Po jednym karnym.
Na czym polega ta mikromania? Dlaczego „fajna atmosfera“ z filmików „Łączy nas piłka“ nie przekłada się na zrozumienie na boisku? Z jakich powodów profesjonalizm w zagranicznym klubie wyparowuje po założeniu koszulki z orzełkiem? Wreszcie, jakim cudem potrafimy wygrać 1:0 z Niemcami, aby chwilę później po dwubramkowym prowadzeniu przegrać 3:2 z Mołdawią, a po "nowym otwarciu", 2:0 z Albanią?
Aktualne cyfrowe wydanie tygodnika dostępne jest w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.