Jagiellonia Białystok. Klub, który łączy trzy kluczowe postaci tej historii. Cezary Kulesza, czyli człowiek, który wyciągnął „Jagę” na szerokie, ekstraklasowe – i prawie mistrzowskie – wody. Michał Probierz, czyli trener, który z klubem z Białegostoku zdobył wicemistrzostwo Polski, Puchar Polski oraz krajowy Superpuchar.
I wreszcie najważniejszy w tej układance, Taras Romanczuk. Kapitan Jagiellonii, która w połowie marca 2024 roku jest liderem PKO BP Ekstraklasy. A mający 32 lata pomocnik otrzymał powołanie do reprezentacji Polski.
Taras Romanczuk z głośnym powrotem do kadry Polski
Zaznaczamy, że ani Kulesza – czyli obecny szef Polskiego Związku Piłki Nożnej – ani Probierz, już jako selekcjoner reprezentacji Polski, nie wywalczyli piłkarzowi miejsca w gronie kadrowiczów. Romanczuk zrobił to od A do Z sam, będąc obecnie jednym z najlepszych piłkarzy w drugiej linii spośród wszystkich graczy biegających po ekstraklasowych boiskach.
– Byłem za tym powołaniem ze względu na to, że oglądam Ekstraklasę. Taras Romanczuk. Zadajmy sobie pytanie, czy polska reprezentacja zagrała w ostatniej dekadzie jakikolwiek mecz, gdzie on mógłby się tak dobrze czuć, jak w Jagiellonii Białystok w grze ofensywnej? […] To jest słuszne powołanie, ja go bronię. Ale wiem doskonale, jak gra Jagiellonia. On ma tam czyste papcie, ma wszystko dookoła – przyznał Wojciech Kowalczyk na antenie Kanału Sportowego, tuż po powołaniach Probierza.
Ofensywne usposobienie Jagiellonii a… pragmatyzm reprezentacyjny, to faktycznie może być problem w przypadku występu Romanczuka. Czy trener Probierz postawi jednak na człowieka, którego tak dobrze zna m.in. z białostockich czasów? Znając odwagę decyzji obecnego selekcjonera Biało-Czerwonych, taki scenariusz nie jest wykluczony.
Dlaczego o powrocie Romanczuka jest tak głośno?
– Zgadzam się, że Taras jest w formie reprezentacyjnej. Ja mam takie głębsze pytanie do nas wszystkich, np. do trenerów reprezentacji: Co poszło nie tak, co się działo przez te wszystkie lata, które minęły od tych pierwszych meczów Romanczuka w reprezentacji, że ten talent się nie rozwinął tak należycie. Chłopak teraz być może przystąpi do dwóch najważniejszych meczów w ostatnich latach dla polskiej piłki – przyznał Mateusz Borek, siedząc w tym samym programie Kanału Sportowego, co cytowany wcześniej Kowalczyk.
Znaleziony przez Marka Papszuna, powołany przez Adama Nawałkę
Romanczuka w 2013 roku z rodzinnego Kowla wyciągnął całkiem znany obecnie trener. Mowa o Marku Papszunie, czyli szkoleniowcu, który przeprowadził z drugiej ligi na ekstraklasowy szczyt Raków Częstochowa. Nieco ponad dekadę temu Papszun i Romanczuk pracowali wspólnie w Legionovii. Pomocnik został wypatrzony na turnieju rozgrywanym w swoim rodzinnym mieście w Ukrainie. W Legionowie spędził 1,5 sezonu, zajmując z zespołem Papszuna czwarte miejsce w II lidze. Następnie po mającego jeszcze wtedy ukraińskie obywatelstwo zgłosiła się Jagiellonia.
Prezes Kulesza miał (tradycyjną) siłę przekonywania, a sam Romanczuk szybko stał się podstawowym zawodnikiem „Jagi”, zyskując uznanie białostockich kibiców. Przeskok z drugoligowych boisk na te w krajowej elicie, nie okazał się być szokiem. Efekt? Sezon 2023/24 jest dla Romanczuka jedenastym dla klubu z serca Podlasia.
Jego klasę docenił również selekcjoner Adam Nawałka. Sześć lat temu Romanczuk otrzymał powołanie do polskiej kadry, w której zadebiutował w towarzyskim spotkaniu z Koreą Południową. To dotychczas jedyny oficjalny występ piłkarza w drużynie narodowej.
Rodzina zamordowana przez Banderowców, skandal z Furmanem
Skoro Romanczuk pochodzi z Ukrainy, skąd pomysł z powołaniem do polskiej kadry?
Zawodnik od lutego 2018 roku posiada polskie obywatelstwo, zrzekając się przy tym ukraińskiego. Piłkarz ma korzenie związane z Polską. Babcia pomocnika Jagiellonii urodziła się tuż przed II wojną światową we Włodawie, wsi we wschodniej Polsce. Została jednak wysiedlona, a w jej dokumentach wpisano, że jest Ukrainką. Sam piłkarz przyznał przed kilkoma laty w wywiadzie dla „Gazety Wyborczej”, że jego rodzina została zamordowana przez Banderowców.
Doszło zresztą do skandalu na boiskach ekstraklasy na podłożu historycznym, kiedy w ligowym spotkaniu Dominik Furman miał wyzwać Romanczuka, nawiązując do Bandery.
– Gramy przeciwko rasizmowi, a on [Furman] wyzywa mnie od Bandery. Trudno opanować emocje, znając historię mojej rodziny. Moja rodzina była również zamordowana przez Banderę [Stepan Bandera to przywódca ukraińskich nacjonalistów, banderowców, jego organizacja OUN-B odpowiada za rzeź polskiej ludności na Wołyniu w 1943 r.]. On mnie tak wyzywa. To brak szacunku. Myślę, że to był ostatni mecz, kiedy podałem mu rękę – cytowała piłkarza Jagiellonii Gazeta Wyborcza w 2019 roku.
Obecnie najważniejsze jest jednak to, że podobnie jak to miało miejsce w 2018 roku, Jagiellonia i Romanczuk pokazują dobry futbol, będąc na samym szczycie polskiej ligi. Czy to będzie wystarczające na występ w reprezentacji? To z pewnością rozstrzygnie się już podczas zgrupowania drużyny trenera Probierza. Romanczuk nie wydaje się stać na straconej pozycji, zwłaszcza że w ostatnich kilkunastu miesiącach drużyna narodowa raczej nie mogła się pochwalić specjalnym dobrobytem w drugiej linii.
– Cieszę się, że po sześciu latach przerwy ponownie dostąpiłem zaszczytu powołania do reprezentacji Polski. Podobnie jak wtedy, tak i teraz Jagiellonia jest liderem Ekstraklasy i zdaję sobie sprawę, że jej dobra postawa nie uszła uwadze selekcjonera. Na pewno dam z siebie wszystko i postaram się pomóc możliwie najlepiej drużynie – przyznał Romanczuk na łamach oficjalnej strony internetowej „Jagi”.
Dodajmy, że oprócz Nawałki, selekcjonerem powołującym na zgrupowanie piłkarza Jagiellonii był również Jerzy Brzęczek.
Kiedy reprezentacja Polski zagra w barażach o Euro 2024?
Zespół trenera Probierza pierwszą batalię o tegoroczne ME w Niemczech rozegra w czwartek, tj. 21 marca na PGE Narodowym. Rywalem Polski będzie Estonia, początek spotkania o godzinie 20:45. Zachęcamy do śledzenia sportowych stron Wprost.pl, gdzie będziemy przekazywać najnowsze wieści dotyczące piłkarskiej reprezentacji Polski.
Jeśli Polska wygra z Estonią, w finale (wtorek, 26 marca, g. 20:45) czekać będzie wyjazdowe starcie ze zwycięzcą z pary Walia – Finlandia. Szanse na udział w przyszłorocznym Euro 2024 zatem nadal są. Polacy muszą jednak naprawić to, co popsuli w fazie grupowej, jeśli chcą uczestniczyć w turnieju za zachodnią granicą.
Dodajmy, że rozlosowano już grupy ME 2024. Jeśli Polacy uporają się z dwiema przeszkodami w barażach, w turnieju zagrają z Holandią, Francją i Austrią.
Czytaj też:
Michał Probierz ogłosił powołania do kadry. Są niespodzianki!Czytaj też:
Zbigniew Boniek grzmi po powołaniach. Obawia się konsekwencji jednej decyzji