Wojna gladiatorów w meczu Polska — Niemcy. Nie tak to miało wyglądać

Wojna gladiatorów w meczu Polska — Niemcy. Nie tak to miało wyglądać

Szymon Sićko
Szymon Sićko Źródło:Newspix.pl / ZUMA
Na parkiecie w Bratysławie wrzało od pierwszej minuty spotkania Polska-Niemcy. Obu zespołom bardzo zależało, na zwycięstwie, ponieważ dwa punkty wywalczone w tym spotkaniu ułatwiają walkę o półfinał ME 2022.

Mecze Polski z Niemcami w każdej dyscyplinie sportu obarczone są dużą dawką emocji. Kibice, którzy liczyli we wtorek na spektakl i pokaz szczypiorniaka na najwyższym poziomie nie zawiedli się. Choć Biało-Czerwoni kroku rywalom dotrzymywali tylko przez pierwszych 30 minut.

W bitwie Polska — Niemcy pierwsze 30 minut na korzyść rywala

Mylił się ten, kto sądził, że Niemcy zdziesiątkowani przez koronawirusa będą łatwym rywalem. Stawka była zbyt wysoka, aby którykolwiek z zespołów mógł zwolnić rękę. Już od pierwszych spotkania było wiadomo, że będzie to mecz bardzo siłowy i pełen nerwów.

Pierwsze 10 minut spotkania nie obfitowało w grad bramek. Oba zespoły stanęły bardzo twardo w obronie. Niestety nieco więcej błędów w defensywie popełniali Polacy. Nasi zawodnicy już na początku spotkania mogli wypracować przewagę, ponieważ w 2. minucie karę dwóch minut otrzymał Paweł Więcek. Niestety Biało-Czerwoni nie wykorzystali tej okazji, a podczas przewagi naszym reprezentantom udało się zdobyć jedynie bramkę z rzutu karnego.

Już na początku spotkania Polakom przydarzył się przestój. Po golu z karnego, na kolejne trafienie trzeba było czekać aż 7 minut. Po 13 minutach spotkania Niemcy prowadzili dwoma bramkami, jednak Polacy nie odpuszczali i po kwadransie był już remis po 5.

W kolejnych akcjach, zamiast pójść za ciosem i objąć prowadzenie, Biało-Czerwoni musieli radzić sobie podczas gry w osłabieniu, ponieważ karę dwóch minut otrzymał Ariel Pietrasik. Niemcy wykorzystali okazję i wysunęli się na trzybramkowe trafienie.

W pierwszych 30 minutach Polska miała problemy w obronie, a w najwyższej formie nie byli nasi bramkarze. Jedynie w pierwszych minutach spotkania spektakularna podwójną obroną popisał się Mateusz Zembrzycki. Problemem był również niezwykle skuteczny Christoph Steinert. Do przerwy Biało-Czerwoni przegrywali 12:15.

Polska w pogoni. Niemcy jednak za silni

Druga połowa w wykonaniu Biało-Czerwonych zaczęła się bardzo dobrze. Najpierw swoją szansę wykorzystał Pietrasik, a chwilę po nim na 14:15 rzucił Arkadiusz Moryto. Dodatkowo Niemcy grali w osłabieniu, ponieważ dwie minuty na ławce musiał spędzić Johhanes Golla. Niemcy dość szybko otrząsnęli się z pierwszego szoku i w 36. minucie po bramkach Golla, Steinerta i Zolla prowadzili 14:18.

Kolejne minuty niestety nie przyniosły przełamania i już w 42. minucie po bramce Juliana Kostera Niemcy prowadzili 15:20. Niestety Polacy nie wymienili na bramkę kolejnej akcji. Skuteczni byli za to rywale i ich przewaga wzrosła do sześciu trafień. Bramkarza rywali udało się pokonać dopiero w 47. minucie. Po dziesięciu minutach niemoc naszych przełamał Szymon Sićko. Czas uciekał jednak nieubłaganie, a do odrobienia było aż 6 trafień.

Na 10. minut przed końcem na 18:23 trafił Michał Daszek, który w końcówce spotkania próbował poderwać zespół do walki. W 52. minucie na 19:23 trafił Sićko, niestety chwilę później popełnił on błąd w obronie, co kosztowało nas wiele, ponieważ rozgrywający otrzymał karę dwóch minut, a rzut karny na bramkę dla Niemiec zamienił Christoph Steinert. Na 5 minut przed końcem lepszy od Kamila Syprzaka był Johannes Bitter, a swoją akcję na 27. bramkę zamienili Niemcy. W 57. minucie piłkę zgubił Michał Daszek i rywale prowadzili już 21:28.

Ostatecznie spotkanie zakończyło się wynikiem 23:30. Najskuteczniejszymi zawodnikami w po naszej stronie byli Arkadiusz Moryto (7 trafień), Michał Daszek (5 trafień) i Szymon Sićko (5 trafień). Po stronie Niemiec najlepszymi statystykami mogli pochwalić się Christoph Steinert (9 bramek), Julian Koster (5 bramek) i Johannes Golla (5 bramek).

W tym spotkaniu zabrakło nam skuteczności w bramce. O tę było jednak trudno ze względu na luki w obronie. Już w pierwszych minutach z powodu urazu boisko musiał opuścić Bartłomiej Bis, który świetnie spisywał się w meczu z Białorusią. Jeszcze przed spotkaniem pozytywny wynik testu na COVID-19 uzyskał Maciej Gębala. Z powodu koronawirusa od początku turnieju nieobecny jest Piotr Chrapkowski.

W kolejnych spotkaniach Polaków czeka nie lada wyzwanie. Ich rywalami w fazie zasadniczej będą Hiszpania, Rosja, Norwegia i Szwecja.

Czytaj też:
Polska ponownie potęgą w piłce ręcznej? Szef polskiej ekipy dla „Wprost” o szansach reprezentacji podczas ME 2022

Opracowała:
Źródło: WPROST.pl