Biało-Czerwone rozpoczęły tegoroczną Ligę Narodów od zwycięstwa z Kanadą 3:1. Wynik może nieco mylić, ponieważ gra naszych siatkarek nie była perfekcyjna, o czym mówiła po spotkaniu jedna z zawodniczek. Triumf ten z pewnością wzmocnił morale kadry prowadzonej przez Stefano Lavariniego. Jednak na niewiele się to zdało, bo w kolejnym pojedynku, tym razem z Brazylią, Polki nie miały już nic do powiedzenia. Siatkarki z Kraju Kawy nie dał naszej reprezentacji najmniejszych szans i zasłużenie zwyciężyły, nie tracą nawet jednego seta. Nasze reprezentantki miały dobrą okazję, aby wrócić na zwycięskie tory.
Polki pewnie zwyciężyły z Koreą Południową w Lidze Narodów
Nie ma co ukrywać, że zdecydowanymi faworytkami tego starcia były nasze siatkarki i każdy inny scenariusz niż łatwe zwycięstwo Biało-Czerwonych byłby bardzo dużym zaskoczeniem. Przed tym meczem, po raz ostatni oba zespoły spotkały się ze sobą na parkiecie w maju ubiegłego roku, także podczas Ligi Narodów. Polki wygrały wówczas z Azjatkami 3:0. I dokładnie tym samym rezultatem zakończyło się to spotkanie. Drużyna Stefano Lavariniego nie dała szans przeciwniczkom i tylko w jednym secie mogły czuć się zagrożone.
Pojedynek z Koreankami był jednostronny. W pierwszych kilku minutach pierwszej partii nasze zawodniczki szybko odskoczyły rywalkom i zyskały przewagę, której nie oddał już do samego końca. Kontrolowały przebieg wydarzeń, a dobry serwis tylko im to ułatwiał. Zagrywka była różnorodna i co najważniejsze, w porównaniu do poprzednich meczów, skuteczna. Azjatki były bezradne. Nie mogły sobie poradzić ze skutecznie atakującymi i blokującymi Biało-Czerwonymi. Podopieczne włoskiego szkoleniowca tylko powiększały przewagę, w konsekwencji czego wygrały seta 25:9, co na tym poziomie rzadko się zdarza.
Set na styku i mecz bez historii
Można powiedzieć, że była to partia bez historii. Podobnie zresztą jak trzecia część tej rywalizacji. Wyjątek stanowił jedynie początek tego seta, gdy gra była wyrównana i toczyła się punkt za punkt. Stefano Lavarini dał szansę wielu siatkarkom na pokazanie się. Wśród nich była m.in. Katarzyna Wenerska czy też Zuzanna Górecka. Można stwierdzić, że zdecydowana większość pokazał się z naprawdę dobrej strony. Chyba jedyną zawodniczką, która nie weszła na boisko, jest Alicja Grabka. W pewnym momencie ponownie dała się we znaki skuteczna zagrywka. Polki zyskały przewagę, dzięki czemu wygrały 25:11.
Jedyne emocje w tym starciu miały miejsce w drugiej partii. Koreanki z Południa postawiły się Biało-Czerwonym i ku zaskoczeniu wielu „odpaliły”. Tym samym udowodniły, że są nieobliczalne i mogą wejść na wyższy poziom. Dlatego nie należy ich skreślać. Set był niezwykle zacięty i to do samego końca. Nagle Azjatki wyszły na dwupunktowe prowadzenie, a w naszym zespole zrobiło się gorąco. Na szczęście udało się opanować emocje. Biało-Czerwone zdołały odwrócić losy meczu i zwyciężyły 25:23.
Spotkanie z Koreą Południową trwało zaledwie 85 minut. Kolejnym rywalem drużyny Stefano Lavariniego będą Niemcy.
Czytaj też:
Robert Lewandowski kibicował Idze Świątek. Napastnik podzielił się swoimi przemyśleniami