Damian Wojtaszek chciał jeszcze pomóc reprezentacji. Nikola Grbić zadzwonił dopiero po tygodniu

Damian Wojtaszek chciał jeszcze pomóc reprezentacji. Nikola Grbić zadzwonił dopiero po tygodniu

Damian Wojtaszek
Damian WojtaszekŹródło:Newspix.pl / Kacper Kirklewski/ 400mm.pl
Wśród zawodników, dla których Nikola Grbić nie znalazł miejsca w kadrze narodowej, znalazł się Damian Wojtaszek. Libero krótko po ogłoszeniu powołań zakończył karierę reprezentacyjną, a w rozmowie z „Wprost” zdradził, że serbski trener zadzwonił do niego dopiero tydzień później.

Damian Wojtaszek w trakcie trwającej blisko dziewięć lat kariery reprezentacyjnej wywalczył mistrzostwo świata i dwa brązowe medale mistrzostw Europy. I chociaż libero przez lata był pewnym punktem drużyny, to Nikola Grbić po objęciu sterów kadry nie zdecydował się na powołanie gracza Projektu Warszawa. Ten ostatecznie ogłosił zakończenie przygody z reprezentacją, a nam opowiedział o okolicznościach podjęcia tej decyzji.

Katarzyna Gurmińska, „Wprost”: Te wakacje były dla pana wyjątkowe, bo po raz pierwszy od dłuższego czasu bez przerwy reprezentacyjnej. Udało się wypocząć?

Damian Wojtaszek: Nie byłem przyzwyczajony do tego, że kończę sezon i nagle mam tyle wolnego bez narzuconego odgórnie planu treningowego. Cieszyliśmy się z bliskimi, że możemy sobie w końcu wszystko na spokojnie poplanować. Mogliśmy wyjechać razem z dziećmi kamperem, pozwiedzać, nacieszyć się sobą. To był tak naprawdę pierwszy raz od dłuższego czasu, gdy mogłem spędzić wakacje z rodziną. Głowa mi odpoczęła i teraz nie dziwię się, że zawodnicy, którzy nie grają w reprezentacjach, po wakacjach są tak głodni siatkówki.

Śledził pan w tym czasie mecze reprezentacji?

Nie oglądałem meczów, bo nie miałem też takiej możliwości. Gdy reprezentacja grała spotkania Ligi Narodów, ja podróżowałem kamperem po Europie. Na bieżąco jednak śledziłem, co się dzieje i miałem kontakt z chłopakami z reprezentacji. A z Grzesiem Łomaczem wyjechaliśmy razem pod koniec wakacji.

Wróćmy do pana decyzji o zakończeniu kariery reprezentacyjnej. Kiedy tak na dobrą sprawę zdecydował pan, że to już koniec przygody z kadrą? Przed ogłoszeniem powołań przez Nikolę Grbicia czy po?

Decyzję podjąłem po ubiegłorocznych mistrzostwach Europy. Po zdobyciu brązowego medalu rozmawiałem z żoną i powiedziałem jej, że nie czuję już, bym mógł pomóc reprezentacji. Moim głównym celem były igrzyska, które jednak nie poszły po naszej myśli. Czułem, że jestem potrzebny w domu, że jestem potrzebny rodzinie. Żona jednak poradziła mi, żebym sobie to przemyślał. Wtedy postanowiłem, że daję sobie jeden procent szansy na powrót do kadry.

Ale do tej kadry pan nie wrócił.

Niestety, nie otrzymałem telefonu od Nikoli Grbicia. Chciałem mu przekazać, że w przypadku kontuzji kóregoś z libero mogę zagrać na mistrzostwach świata i po nich zakończyć karierę reprezentacyjną. Trener zadzwonił do mnie jednak dopiero tydzień po ogłoszeniu powołań i przeprosił, mówiąc, że zapomniał wcześniej się ze mną skontaktować, bo miał dużo na głowie. Po tym tygodniu sprawa była już załatwiona, bo zakończyłem karierę.

Nie ma pan żalu do Nikoli Grbicia za to, że nie zadzwonił wcześniej?

Każdy trener inaczej podchodzi do zawodników. Jedni szkoleniowcy wydzwaniają do 25 siatkarzy i tłumaczą, dlaczego ich nie powołali do reprezentacji, a inni nie dzwonią, tylko mają już nakreślony plan na drużynę w głowie i na nim się koncentrują. Nikola zapomniał zadzwonić i tyle. Nie robiłem z tego żadnego problemu.

Źródło: WPROST.pl