Mariusz Wlazły szczerze o kryzysowych chwilach. „Zaczęły przychodzić czarne myśli”

Mariusz Wlazły szczerze o kryzysowych chwilach. „Zaczęły przychodzić czarne myśli”

Mariusz Wlazły
Mariusz Wlazły Źródło:Newspix.pl / Tomasz Kudala/ PressFocus
Mariusz Wlazły jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych zawodników PlusLigi, w której rozegrał właśnie 500. mecz. Z tej okazji siatkarz udzielił wywiadu, w którym mówił o kryzysowych momentach w karierze oraz zdradził, dlaczego nie zdecydował się na transfer do zagranicznego klubu.

Trefl Gdańsk wprawdzie przegrał mecz 14. kolejki PlusLigi z Asseco Resovią Rzeszów, ale spotkanie i tak na długo zapadnie w pamięci Mariusza Wlazłego. Utytułowany siatkarz zagrał w ligowych rozgrywkach po raz 500. w karierze i jest obecnie trzecim zawodnikiem w klasyfikacji wszech czasów po Michale Ruciaku i Pawle Woickim. Z tej okazji na stronie plusliga.pl pojawił się wywiad z byłym reprezentantem Polski, który opowiedział o kluczowych momentach w swojej karierze.

Mariusz Wlazły o grze w Skrze Bełchatów

Wlazły kilkanaście sezonów spędził w PGE Skrze Bełchatów i dopiero w 2020 roku przeniósł się do Trefla Gdańsk. Jego jedynym epizodem w zagranicznym klubie było rozegranie dwóch spotkań dla Al-Arabi Ad-Dauha w 2015 roku, a atakujący mimo ofert z innych zespołów nie zdecydował się nigdy na długoterminowy wyjazd z Polski. Jak przyznał, wpływ na jego decyzję miały aspekty sportowe i finansowe. – Nie było w moim czasie radykalnej różnicy w zarobkach, jakie mogłem osiągać w Polsce, a tymi, które mi proponowano z zagranicy – zdradził.

Utytułowany siatkarz przypomniał, że Skra grała w Lidze Mistrzów, dzięki czemu zbierał doświadczenie międzynarodowe, które następnie „procentowało w reprezentacji”. – Pracowałem także w Skrze z dobrymi trenerami, każdy z nich wywierał duży wpływ na moją karierę, wiele się od nich nauczyłem. Dobra organizacja klubu w Bełchatowie także powodowała, że nie miałem żadnych powodów do narzekań – kontynuował.

Mariusz Wlazły walczył z problemami zdrowotnymi

Wlazły, który z reprezentacją Polski sięgnął po wicemistrzostwo świata w 2006 roku i mistrzostwo świata osiem lat później, przez długi czas zmagał się z problemami zdrowotnymi. W 2007 roku nie pojechał na mistrzostwa Europy, ponieważ notorycznie łapały go skurcze mięśni.

Dla sportowców najgorsze są te urazy, które nie dają się zdiagnozować. Skutek widzisz, ale nie znasz przyczyny. Wtedy nikt jej nie znał i to były bardzo trudne chwile. Moje dolegliwości przeciągały się w nieskończoność, zaczęły przychodzić czarne myśli – zdradził.

Siatkarz przyznał, że przełomowa okazała się wizyta u lekarzy w Barcelonie, gdzie towarzyszył mu ówczesny trener Biało-Czerwonych, Raul Lozano. To właśnie w Hiszpanii dokładnie zbadano mięśnie atakującego, dzięki czemu zawodnik odkrył potrzeby swojego organizmu. – Udało się także wypracować kompromis, żeby trenerzy zindywidualizowali mój trening, wprowadziłem też nową dietę, starałem się lepiej wysypiać – wszystko to razem przyniosło efekt – zaznaczył.

Czytaj też:
Klub PlusLigi mierzy się z poważnymi wyzwaniami. „Duży przeskok”
Czytaj też:
QUIZ wiedzy o siatkówce. 100 proc. to nie lada wyzwanie

Źródło: plusliga.pl