Forma PGE Skry Bełchatów w sezonie 2022/23 zadziwia całe środowisko siatkarskie – od kibiców, po ekspertów. Ci drudzy radzili nad wyjątkowo słabą formą tej drużyny w minionych tygodniach i z trudem szukali pozytywów. Właśnie w tym kontekście ostro wypowiedział się Maciej Jarosz, który zwrócił uwagę na osobę Dicka Kooya.
Fatalna forma PGE Skry Bełchatów w sezonie 2022/23
Drużyna z województwa łódzkiego zajmuje obecnie 11. pozycję w tabeli. To wynik zdecydowanie poniżej jej możliwości. Trudno się jednak dziwić, skoro ostatni mecz wygrała w połowie grudnia. Wygrała wtedy 3:0 z LUK-iem Lublin. Potem Przegrała kolejno z Aluron CMC Wartą Zawiercie, BBTS-em Bielsko- Biała, PSG Stalą Nysa, Treflem Gdańsk, Asseco Resovią i Projektem Warszawa.
W takiej sytuacji trudno znaleźć jakiś pozytyw. W związku z tym Marcin Jarosz podszedł do tematu ironicznie. – Jedyny jest taki, że w dwóch ostatnich meczach Dick Kooy nie grał w pierwszym składzie – wypalił programie w magazynie „#7strefa”.
Dick Kooy czarną owcą w składzie PGE Skry Bełchatów
Dlaczego ekspert Polsatu Sport w tak ostry sposób wypowiedział się na temat Holendra z włoskim paszportem? – Moim zdaniem on wprowadza do zespołu dużą destrukcję. Pamiętam go z czasów gry w ZAKSIE. To był zawodnik nieobliczalny. Obserwując go jeszcze rok temu, jak się zachowywał w stosunku do poprzedniego trenera… Ja bym z nim długo nie popracował – stwierdził jednoznacznie.
Jarosz sądzi, iż w samej Skrze Kooy również jest negatywnie odbierany. Porównał go do wrzodu, który należy przeciąć. – Trener Pałaszewski mówił, że wielkiemu zawodnikowi można pozwalać na więcej, lecz on wielkim zawodnikiem nie jest – podsumował.
Czytaj też:
Transfer Zbigniewa Bartmana do Włoch dopięty. Staje przed arcytrudnym wyzwaniemCzytaj też:
ZAKSA Kędzierzyn-Koźle przekazała świetne wieści! Gwiazda zostaje w klubie