Kompromitacja w Pucharze CEV była blisko. PGE Skra Bełchatów może sobie pluć w brodę

Kompromitacja w Pucharze CEV była blisko. PGE Skra Bełchatów może sobie pluć w brodę

Filippo Lanza i Lukas Vasina z PGE Skry Bełchatów
Filippo Lanza i Lukas Vasina z PGE Skry Bełchatów Źródło: Newspix.pl / Paweł Piotrowski / 400mm.pl
Wynik meczu VK CEZ Karlovarsko – PGE Skra Bełchatów wydawał się już niemal ustalony. W ćwierćfinale Pucharu CEV Żółto-Czarni zaczęli fatalnie, ale uniknęli kompromitacji. Niestety ostatecznie lepsi okazali się Czesi.

Choć PGE Skra Bełchatów fatalnie radzi sobie w PlusLidze, w międzynarodowych rozgrywkach idzie jej o niebo lepiej. W efekcie polski zespół dotarł już do ćwierćfinału Pucharu CEV, a o awans do kolejnej rundy przyszło mu walczyć z VK CEZ Karlovarsko.

VK CEZ Karlovarsko – PGE Skra Bełchatów. Zły początek polskiej drużyny

Pierwszy set nie układał się jednak po myśli podopiecznych Andrei Gardiniego, ponieważ zawodziła u nich skuteczność. Mniej więcej w połowie tej partii mistrzowie Czech przejęli inicjatywę i dzięki temu wyszli na 3 punkty prowadzenia. Skuteczny pojedynczy blok Bieńka może i zaimponował akurat w tym momencie, a z drugiej strony jedynie podkreślił niekorzystne położenie bełchatowian.

Niedługo potem Atanasijević zawiódł w ofensywie i Karlovarsko znów uzyskało kilka oczek przewagi, której już nie wypuściło. W pierwszym secie było 25:23 dla Czechów po tym, jak w ostatniej akcji Lanza wpadł w siatkę.

Zagubiona PGE Skra Bełchatów w Pucharze CEV

Na początku drugiej partii Skra szybko uzyskała wynik 4:1, bo zespół z kraju naszych południowo-zachodnich sąsiadów nagle popełnił kilka prostych błędów. Polacy, zamiast jednak pójść za ciosem, znów zaczęli oddawać punktu za darmo. Po serii fatalnych akcji zwieńczonych autem Bieńka zrobiło się 10:7 dla Karlovarsko.

Zawodnicy Gardiniego wyglądali, jakby improwizowali – od czasu do czasu wyszedł im pipe, czasem jakiś pojedynczy blok lub obicie go, lecz to było za mało, aby wyprzedzić Czechów. W rozegraniu zaś gubił się Łomacz. Dopiero pod koniec seta Skra podgoniła przeciwników i przy 25:25 trzeba było grać na przewagi. W tym kluczowym momencie rywale bełchatowian dostali od nich dwa „oczka” niemal za darmo i zrobiło się 0:2 w całym starciu.

Wynik meczu VK CEZ Karlovarsko – PGE Skra Bełchatów rozstrzygnął tie-break

Trzecia część spotkania znów zaczęła się doskonale dla polskiej ekipy. Mocne zagrywki sprawiły, iż Czesi się pogubili. Prowadzenie na cztery punkty utrzymywało się po stronie Skry przez jakiś czas. W końcu jej gwiazdy zaczęły radzić sobie z własnymi problemami, na przykład kontrując skutecznie po niezbyt udanych przyjęciach. W pewnej chwili Karolvarsko zupełnie odpuściło ten set, by jak najszybciej przejść do następnego seta. Ten trzeci Żółto-Czarni wygrali do 13.

W czwartym bełchatowianie też długo prowadzili, choć z mniejszym przekonaniem. Po bardzo dobrym fragmencie meczu nagle przygasł Kooy, a po jednym z jego błędów zamiast 17:14 zrobiło się tylko 16:15. W newralgicznej chwili różnicę zrobił Atanasijević. Po jego asie Skra znów uzyskała przewagę na kilka „oczek” i doprowadziła do tie-breaka (25:21).

W nim jednak Karolvarsko było nie do pokonania. Po paru minutach zrobiło się 5:1 dla Czechów. Wtedy zaczęli popełniać błąd za błędem, oddając piłki za darmo. Żółto-Czarni dogonili więc wynik do 8:8 i... znów nie postawiła kropki nad „i”. W końcu przegrała piąty set do 11, cały mecz 2:3. Rewanżowy ćwierćfinał zaplanowano na 16 lutego.

Czytaj też:
Andrzej Wrona wbił szpilę byłemu trenerowi Projektu Warszawa. Oto sekret świetnej formy drużyny
Czytaj też:
Vital Heynen przekazał dramatyczne informacje. Sytuacja rodem z horroru

Źródło: WPROST.pl