ZAKSA Kędzierzyn-Koźle w panteonie siatkarskich potęg. Wielki triumf w polskim finale Ligi Mistrzów

ZAKSA Kędzierzyn-Koźle w panteonie siatkarskich potęg. Wielki triumf w polskim finale Ligi Mistrzów

Siatkarze ZAKSY Kędzierzyn-Koźle
Siatkarze ZAKSY Kędzierzyn-Koźle Źródło:PAP / Leszek Szymański
Ten mecz już od kilku tygodni elektryzował polskich kibiców. Dwie biało-czerwone ekipy wystąpiły w finale Ligi Mistrzów. Puchar mógł trafić tylko do jednej z nich. Z niezwykle emocjonującego starcia Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle – Jastrzębski Węgiel zwycięsko wyszli ci pierwsi. Pokonali rywali 3:2 i po raz trzeci z rzędu wygrali Champions League.

Jeszcze kilka lat temu podobny scenariusz wydawałby się niemożliwy. Sezon za sezon oglądaliśmy dominację ekip z Rosji lub Włoch. Gdy Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle przełamała hegemonię w 2021 roku, nie mogliśmy spodziewać się, że będziemy światkami złotej ery polskiej siatkówki klubowej. Polsko-polski finał był tylko mocnym potwierdzeniem tezy, że biało-czerwony volley to światowa czołówka. Starcie mistrza z wicemistrzem PlusLigi zakończyło się zwycięstwem ZAKSY 3:2, która tym samym dołączyła do wąskiego grona ekip, z trzema złotymi medalami z rzędu.

Mocne wejście nowego mistrza Polski

Spotkanie w niemalże wypełnionej turyńskiej Pala Alpitour lepiej rozpoczęli Jastrzębianie, lecz ZAKSA szybko do nich doskoczyła, po tym jak tracili kilka punktów. To jednak kędzierzynianie pełnili rolę gońca za ekipą Marcelo Mendeza. Przewaga mistrzów Polski płynnie się zmieniała, lecz cały czas istniała. Rywale dochodzili nawet na „oczko” i w końcu doprowadzili do walki na przewagę w secie, w którym Jastrzębskim prowadził już 23:20. Zawodnicy Tuomasa Sammelvuo złapali formę w samej końcówce meczu. Mieli nawet piłkę setową, lecz Jastrzębski najpierw wyrównał, a później za sprawą świetnej zmiany Rafała Szymury doprowadził do wygrania seta 28:26.

W drugim secie byliśmy świadkami bardziej wyrównanego początku. Żaden zespół nie wypracował sobie wielopunktowej przewagi, do czasu aż w okolicy dziesiątego punktu, Jastrzębski znów „odjechał” ZAKSIE. Sammelvuo zmuszony był do wzięcia czasu, który odmienił grę Kędzierzynian. „Koziołki” ze stanu 12:14 doprowadzili do 18:14. Po raz pierwszy w meczu do obrońcy tytułu wyraźnie dominowali nad oponentem. Jastrzębianie wzięli się do gry i poprawili formę. Mimo to przewaga klubu z województwa opolskiego była na tyle solidna, że mogli pozwolić sobie na stratę paru „oczek”. To oni zwyciężyli w drugiej partii 25:22.

ZAKSA z potężnymi mocami

Kędzierzynianie przenieśli dobrą formę z poprzedniego seta na kolejny. Ze Śliwką przy serwisie rozpoczęli go od prowadzenia 3:0. Po chwili stworzyli sobie czteropunktową przewagę 6:2, lecz Jastrzębski szybko wrócił z kryzysu, doprowadzając do remisu. Wtedy znów świeży wicemistrzowie Polski ruszyli z budowaniem przewagi. ZAKSA za wyjątkiem Łukasza Kaczmarka grała bardzo skutecznie. Z kolei Jastrzębski od drugiego seta męczył się z rozegraniem. Ani Benjamin Toniutti, ani Eemi Tervaportti nie potrafili kreować gry zespołu. Gracze Sammelvuo już w połowie seta dysponowali wielopunktową przewagą. Raz za razem dobijali ZAKSĘ, budując przewagę z 15:9 na 23:11. Ostatecznie kędzierzynianie znokautowali jastrzębian 25:14.

Jastrzębski nie pozwolił, by ZAKSA zdominowała pierwsze akcje w czwartym secie. Gra toczyła się na zasadzie punkt za punkt, lecz siatkarze Marcelo Mendeza znów grali z wigorem z początku meczu. Nie dało to jednak przewagi, bo przeciwnicy cały czas trzymali solidny poziom. Dopiero w okolicy połowy seta drużyna z województwa śląskiego po raz pierwszy w secie wyszła na prowadzenie. Radość nie trwała długo, gdyż ZAKSA z czasem znów odzyskała przewagę. Po 20. punkcie kibice byli świadkami zażartej walki, gdzie o punktach decydowały milimetry od linii boiska lub rąk rywala. Nieudany serwis Hadravy przyniósł matchballa dla ZAKSY. Serwował Bednorz, lecz on również zepsuł serwis, przez co o losach czwartego seta decydowała gra na przewagi. Każda z ekip miała szansę na przechylenie szali na swoją stronę, lecz finalnie udało się to Jastrzębskiemu Węglowi. Przeżyli parę piłek meczowych, by ostatecznie triumfować 30:28 i doprowadzić do tie-breaka.

W decydującej partii żadna z ekip nie weszła z potężną przewagą. Oba zespoły zdążyły się dobrze poznać – zarówno w lidze, jak i w samym finałowym spotkaniu. Po heroicznych akcjach na minimalne prowadzenie wyszła ZAKSA. Długimi akcjami wyszarpywała po „oczku”. Zawodnicy nowego mistrza Polski również na tym nie poprzestawali, lecz za każdym razem musieli liczyć także na błąd przeciwników. Na zmianę stron, zespół Sammelvuo zszedł przy stanie 8:5. Wtedy do gry wrócił Jastrzębski. Jurij Gladyr dał świetną zmianę, mocno atakując rywali zagrywkami. Zespół doprowadził do remisu, przez co fiński szkoleniowiec ZAKSY musiał poprosić o czas. Jego drużyna znów odeszła na dwa punkty. Mendez również reagował, lecz Jastrzębski i tak tracił pojedyncze punkty, nie niwelując przewagi. Blok Marcina Janusza dał matchballa (14:12) dla jego ekipy.

ZAKSA ponownie zwycięska

Najwięcej punktów dla zwycięzców zdobył Bartosz Bednorz (23 pkt). Dla Grupa Azoty ZAKSY Kędzierzyn-Koźle to trzeci triumf w historii Ligi Mistrzów (czwarty dla całej polskiej siatkówki), a zarazem trzecie zwycięstwo z rzędu. W XXI wieku taka sztuka udała się (w rywalizacji mężczyzn) tylko siatkarzom Trentino i Zenita Kazań.

Czytaj też:
To dlatego Malwina Smarzek została odsunięta od kadry. Stefano Lavarini wszystko wyjaśnił
Czytaj też:
Fabian Drzyzga stanowczo zareagował na słowa Ireneusza Kłosa. Postawił sprawę jasno