25 maja siatkarska reprezentacja Polski mężczyzn oficjalnie rozpoczęła sezon 2023. Tego dnia doszło do towarzyskiego spotkania z Niemcami. W katowickim Spodku zabrakło jednak kilku wielkich gwiazd drużyny Biało-Czerwonych, które w większości odpoczywają jeszcze po trudach rozgrywek ligowych. W efekcie w wyjściowym składzie pojawili się tacy gracze jak Grzegorz Łomacz, Mateusz Bieniek, Karol Kłos czy Artur Szalpuk. Czyli albo etatowi rezerwowi, albo zawodnicy powracający do kadry po przerwie.
Mecz Polska – Niemcy nie zaczął się najlepiej
W pierwszym secie to podopieczni Michała Winiarczyka rozpoczęli nieco lepiej. Był to głównie efekt kontr, które nasi zachodni sąsiedzi wyprowadzali po niewystarczająco skutecznych zagrywkach. Niemcy utrzymywali mniej więcej trzy punkty przewagi przez długi czas, ale nie mogło to dziwić, biorąc pod uwagę, jak często popełnialiśmy błędy – nawet takie proste, w komunikacji. Widać było, że gramy w mocno eksperymentalnym składzie.
Najlepiej z całej grupy radzili sobie Szalpuk oraz młody Dulski. Ta dwójka dawała nam nadzieję na dobry wynik w pierwszym secie, który i tak przegraliśmy do 21.
Imponujący powrót w drugim secie meczu Polska – Niemcy
Zawodnik Projektu Warszawa i na początku drugiej partii brał na siebie dużą odpowiedzialność, aczkolwiek Polakom bardzo brakowało dokładności w rozegraniu. W efekcie nasi ofensywni siatkarze dość często musieli uderzać ze źle przygotowanych pozycji. Po drugiej stronie siatki takiej improwizacji nie było widać, a szczególnie brutalnie nasze błędy wykorzystywał Roehrs. W zagrywce natomiast spore kłopoty sprawiał nam Weber.
Mieliśmy moment, kiedy udało nam się podgonić wynik i doprowadzić do remisu, ale potem szybko zrobiło się 13:17. Gdy w tym momencie Grbić poprosił o przerwę, trudno było się dziwić jego słowom. – Panowie, jesteście dzisiaj zbyt mili. Potrzebujemy więcej energii – stwierdził.
Dopiero pod koniec seta udało się ją wyzwolić. Kłos popisał się blokiem, Semeniuk asem i to dało nam nadzieję, a Szalpuk obił blok i mieliśmy 24:24. Pierwszy raz wyszliśmy na prowadzenie po asie Butryna, którego zagrywka pozwoliła nam też wygrać 26:24 i doprowadzić do remisu.
Dobra passa Biało-Czerwonych trwała
Na początku całkiem dobre zmiany dali Sawicki i Poręba, a że dodatkowo Polacy znacznie poprawili zagrywkę, to też Niemcy bywali częściej odrzucani od siatki. Odważniejsza gra się opłaciła, bo tym razem to podopieczni Grbicia złapali właściwy rytm i odskoczyli na trzy „oczka”, a potem nawet na sześć.
Gdyby nie pojedyncze błędy i nieco lepsza gra w bloku wspomnianego Sawickiego, prawdopodobnie Biało-Czerwoni szybciej rozstrzygnęliby trzecią część potyczki. Będąc w małych tarapatach, nasz selekcjoner posłał do boju Jakuba Hawryluka, uznanego największym odkryciem minionego sezonu PlusLigi. Libero wszedł jednak na pozycję przyjmującego, by poprawić właśnie ten element. Za chwilę na parkiet wrócił też Semeniuk. Decyzje te się opłaciły, wygraliśmy do 19 i wyszliśmy na ogólne prowadzenie 2:1.
Tie-break w meczu Polski z Niemcami
Niestety w czwartym secie nasi zachodni sąsiedzi się obudzili i powrócili do bardziej agresywnej gry w ofensywie. Polacy nie byli gotowi na taki zwrot akcji, więc kiepsko radzili sobie w przyjęciu, a do tego kolejny raz szwankowała komunikacja. W przerwie przy wyniku 12:16 Nikola Grbić miał do swoich podopiecznych sporo uwag. Nie dziwota, co potwierdził ostateczny wynik 17:25 w tej części potyczki.
Kibice zebrani w Spodku i przed telewizorami obejrzeli więc tie-break, w którym drużyna Michała Winiarskiego znów lepiej rozpoczęła rywalizację. Zrobiło się gorąco, lecz w newralgicznym momencie dobrze spisywał się duet Komenda-Sawicki. Niestety nieco gorzej było z asekuracją, więc potem rywale Biało-Czerwonych znów wyszli na prowadzenie 9:7. Przy 12:9 dla Niemców Grbić przy linii bocznej próbował jeszcze potrząsnąć zespołem. – Trzy tygodnie to ćwiczyliśmy – krzyczał, mówiąc o nieskutecznym bloku. Zdołał jeszcze pobudzić na tę końcówkę Dulskiego czy Porębę, doskoczyliśmy na 13:14, aczkolwiek losów tie-breaka nie udało się odwrócić. Towarzystko przegraliśmy więc 2:3.
Czytaj też:
Jedyne takie miejsce na świecie jest w Polsce. Gwiazdy siatkówki odcisnęły dłonieCzytaj też:
Będzie rewolucja w PGE Skrze Bełchatów. Te nazwiska są łączone z klubem