Stefano Lavarini z emocjonalną refleksją po meczu z USA. Chodzi o relacje z drużyną

Stefano Lavarini z emocjonalną refleksją po meczu z USA. Chodzi o relacje z drużyną

Stefano Lavarini
Stefano Lavarini Źródło:PAP / Grzegorz Michałowski
Reprezentacja Polski pokonała niepokonane do tej pory Amerykanki w turnieju kwalifikacyjnym do igrzysk. Dzięki wygranej 3:1, Biało-Czerwone są o krok od awansu na zmagania w Paryżu. Martyna Łukasik dostrzega w triumfie nad mistrzyniami olimpijskimi powrót do formy sprzed kilku miesięcy, która przyniosła zawodniczkom Stefano Lavariniego brąz Ligi Narodów.

Reprezentacja Polski grała z nożem na gardle. Bolesna porażka oznaczała istny „game over” jeśli chodzi o kwalifikację olimpijską w łodzi. Biało-Czerwone sprawiły wszystkim fanom volleya fantastyczny wieczór, pokonując w dobrym stylu Stany Zjednoczone 3:1. Choć zawodniczki Karcha Kiraly’ego potrafiły zdemolować gospodynie w drugim secie, to Polki pokazały, że potrafią się pozbierać nawet po wielkich ciosach.

Polki wracają do dawnej formy

Polki już w pierwszym secie pokazały, że nie boją się Amerykanek. Złote medalistki z Tokio w Łodzi spisywały się do tej pory świetnie. Dzień wcześniej pokonały w czterech setach Włoszki, co miało wskazywać, że w spotkaniu z Biało-Czerwonymi przypieczętują awans do Paryża. Tak się jednak nie stało. Choć Stefano Lavarini musiał wiele się napocić w poszukiwaniu optymalnego składu przyjmujących, to Martyna Łukasik podobnie jak Olivia Różański pokazała wielkie serce. Po meczu przyjmująca Chemika Police nie ukrywała, że już od pierwszych piłek Polki wierzyły w zwycięstwo, nie patrząc na osiągnięcia czy nazwiska stojące po drugiej stronie siatki.

– Od początku wierzyłyśmy, że ten mecz będzie należeć do nas. Z takim nastawieniem wyszłyśmy na boisko. Spotkanie znów pokazała, że jesteśmy w stanie konkurować z każdym przy naszej dobrej i konsekwentnej grze. – powiedziała Łukasik. Przełamałyśmy nasze małe demony. Nasza gra wcześniej falowała. Teraz znalazłyśmy ten rytm na nowo i wierzę, że jesteśmy w stanie go utrzymać – dodała przyjmująca kadry.

„Gra po swojemu” bronią Polek

Przez lata bolączką Polek było przeświadczenie, że z ekipami ze światowego topu nie można wygrać. Ekipy pokroju Stanów Zjednoczonych miały być z „innej ligi”. Od ubiegłego roku Biało-Czerwone pokazują, że mogą walczyć z każdą ekipą. Jak mówi Łukasik ważnym czynnikiem w starciu z zespołem z Ameryki Południowej była odwaga. Siatkarki Lavariniego nie bały się grać po swojemu, co z pewnością nie było korzystne dla przeciwniczek, które z biegiem meczu często gubiły się w grze, popełniając błędy.

– Odwaga i konsekwencja z pewnością były czymś kluczowym. Z takim przeciwnikiem jak Amerykanki trzeba podchodzić odważnie, bo wiemy jak potrafią grać. Od początku chciałyśmy narzucać im nasz styl gry i to się udało.

Ostatni krok do igrzysk olimpijskich

Choć Stefano Lavarini nie należy do trenerów, u których co rusz widnieje uśmiech na twarzy, to po meczu w mixzonie był mocno zadowolony. Jak zwykle nie chciał wyróżniać indywidualnie zawodniczek, broniąc się tym, że siatkówka jest sportem zespołem. Podjął jednak wątek walki o igrzyska, czyli celu, o którym otwarcie mówi od pierwszych dni na stanowisku. Wygrana z USA znacząco przybliżyła Biało-Czerwone do awansu, sprawiając, że w starciu z Włoszkami wszystko zależy od nich samych. Zwycięstwo da im awans. Przy bardzo korzystnym scenariuszu, przepustkę zapewni nawet wygranie dwóch setów z niedzielnymi rywalkami. Selekcjoner kadry wie, że to nie będzie łatwe zadanie.

– Od dawna zwracamy uwagę na szansę występu na igrzyskach. Dobrze wiedzieliśmy, że aby awansować na nie, będzie trzeba zagrać dwa świetne mecze. Teraz nam się udało. Miejmy nadzieje, że dobrze odpoczniemy i przygotujemy się na kolejne spotkanie, bo to zrobiliśmy teraz jeszcze nam nie wystarczy – powiedział Lavarini.

Emocjonalna wypowiedź trenera Polek

W meczu z USA Włoch wiele rotował. W wyjściowym składzie na boisku widzieliśmy Martynę Czyrniańską i Martynę Łukasik. Z czasem wprowadził na boisko Olivię Różański, która po słabym wejściu, zaliczyła odrodzenie. W międzyczasie Lavarini próbował nawet gry z Różański i Czyrniańską, lecz ostatecznie triumf dała mu para, która przez większość sezonu występuję od pierwszych minut. Zapytany o to, czym kieruje się przy wprowadzaniu zmian, 44-latek pokusił się o emocjonalną wypowiedź.

– Analiza, instynkt, zaufanie względem sztabu szkoleniowy – wszystko. Często ze sobą dyskutujemy. Mamy łączność, każdy może wyrazić swoją opinie. Często mówię brzydkie słowa. Szczęśliwie po włosku, więc rozumie je tylko Nicola (śmiech). Można jeszcze dodać uczucia i empatię względem siatkarek. To może nie jest najlepszą motywacją, ale to wychodzi po miesiącach wspólnej pracy – zakończył emocjonalnie odpowiedź nowy trener Fenerbahce Stambuł.

Składniki radości Stefano Lavariniego

Mecz Polek z Włoszkami w niedzielę, 24 września o godzinie 20:30, zakończy łódzki turniej kwalifikacyjny do igrzysk. Przed obiema ekipami swój mecz stoczą Amerykanki i Niemki, które w sobotę dostały srogą lekcję od Italii (0:3). Zadowolony po sobotnim meczu Lavarini wierzy w sukces, twierdząc, że wielką radość sprawia mu fakt, że cały zespół spogląda w tym samym kierunku.

– Nie potrzebuję wiele do uśmiechu. Możemy przegrywać, wygrywać, ale podążamy w tym samym celu. Kiedy posiadamy to samo zadanie i tę samą drogę, to już czuje się szczęśliwy – stwierdził włoski szkoleniowiec.

Czytaj też:
Były siatkarz ocenił decyzję Nikoli Grbicia. Wyróżnił jednego z Polaków
Czytaj też:
Dramat Norberta Hubera. Mógł nigdy nie wrócić do uprawiania sportu

Źródło: WPROST.pl