Gwiazda PlusLigi twardo stąpa po ziemi. Nagrody nie zasłaniają jego najważniejszego celu

Gwiazda PlusLigi twardo stąpa po ziemi. Nagrody nie zasłaniają jego najważniejszego celu

Siatkarz Asseco Resovii Rzeszów Stephen Boyer (w środku)
Siatkarz Asseco Resovii Rzeszów Stephen Boyer (w środku) Źródło:Newspix.pl / Anna Klepaczko
Asseco Resovia Rzeszów w ostatnim czasie rozczarowywała kibiców, lecz w Warszawie sprawiła im miłą rekompensatę. Ekipa z Podkarpacia pokonała Projekt 3:1, a w ataku błyszczał Stephen Boyer, MVP meczu. Francuski gwiazdor rzeszowian zdradził, dlaczego styl gry potrafi cieszyć bardziej niż wynik, a także czego oczekuje się od jego reprezentacji przez zbliżającymi się igrzyskami.

Asseco Resovia Rzeszów co roku rozpoczyna walkę o medale z wielkimi ambicjami. Po brązowym medali PlusLigi w ubiegłym sezonie można było zakładać, że dawny marazm jest tylko wspomnieniem. W obecnych rozgrywkach klub z Podkarpacia znów testuje cierpliwość kibiców. Raz wzbudza w nich rozczarowanie jak w spotkaniach Ligi Mistrzów, a raz ładuje ich głowy pozytywną energią, tak jak to miało miejsce w przypadku meczu z Projektem Warszawa.

Falowania formy nie sprzyjają Resovii

Rzeszowie przegrali pierwszego seta ze stołeczną drużyną, by później zwyciężyć w trzech kolejnych. Drużyna Giampaolo Mediego za każdym razem potrafiła znaleźć moment, by odskoczyć na parę punktów. Pojedyncze „oczka” zapewniły im triumf w setach, a to z kolei dało trzy punkty.

Klub z Podkarpacia cały czas liczy się we wszystkich rozgrywkach, w których bierze udział, lecz nie wszędzie mogą mieć dobre humory. Obecnie plasują się w tabeli PlusLigi na czwartym miejscu tuż za Projektem. Niedługo czeka ich również walka o Puchar Polski. Najtrudniejsza sytuacja tyczy się ich gry w Lidze Mistrzów. Dwie nieoczekiwane porażki z francuskim Tours sprawiły, że awans do dalszej fazy Champions League zależy już nie tylko od rzeszowian (należałoby pokonać na wyjeździe niepokonane Trentino), ale także od korzystnych rezultatów w innych spotkaniach.

Rozmowa ze Stephenem Boyerem, atakującym Asseco Resovii Rzeszów

Resovia jak co roku sprowadza do siebie wielkie nazwiska. Nie inaczej było przed obecnym sezonem, kiedy to do klubu dołączył między innymi Stephen Boyer. Francuski atakujący dał się poznać z dobrej strony podczas gry w Jastrzębskim Węglu. Po roku występów zamienił Śląsk na Podkarpacie i tak jak jego zespół potrafi pokazać się z dobrej strony, tak i on często wywołuje brawa u kibiców za swoją dyspozycję.

Mistrz olimpijski z Tokio opowiedział „Wprost” o ostanim starciu z Projektem, które zakończył ze statuetką dla najlepszego zawodnika meczu. Francuz liczy, że okazały triumf poniesie zespół. Docenia dobrą energię, jaka towarzyszyła mu i jego kolegom, lecz dystansuje się od indywidualnych zasług.

Michał Winiarczyk, „Wprost”: Pomimo nie najlepszej passy w Warszawie Resovia zaprezentowała się z dobrej strony. Co cię najbardziej zadowala po tym spotkaniu oprócz trzech punktów?

Stephen Boyer: Przez ostatnie porażki straciliśmy trochę pewności siebie, ale w spotkaniu z Warszawą byliśmy prawdziwym zespołem, co jest budujące. Od początku wiedzieliśmy, że musimy naciskać ich serwisem. Wydaje mi się, że – patrząc po tym meczu – jesteśmy na dobrej drodze. Podobała mi się siatkówka, jaką prezentowaliśmy. Jestem chyba bardziej szczęśliwy z tego jak graliśmy i co prezentowaliśmy jako drużyna, niż z samego czystego wyniku. Wiem, że to dziwnie brzmi po wygranej, ale nawet jeśli przegralibyśmy ten mecz, to byłbym zadowolony z naszej postawy.

Co się zmieniło w Resovii w porównaniu do ostatnich spotkań z Treflem Gdańsk i Tours?

Szczerze? Nie mam pojęcia. Nie wydaje mi się, że doszło do jakichś zmian. Możemy zwrócić uwagę na coś, co widzi każdy – na energię, atmosferę. To jest bardzo ważne i w meczu z Projektem bił od nas dobry duch zespołu. Przegraliśmy seta, ale nadal drzemała w nas wola walki. Graliśmy tak jakbyśmy nie znali wyniku – nowy set, nowe otwarcie.

Warszawa chyba ci mocno pasuje. W ubiegłym sezonie szalałeś tutaj grając jeszcze dla Jastrzębskiego Węgla.

Siatkówka to sport zespołowy. Wszyscy zagraliśmy dobrze. Duże słowa należą się Łukaszowi Kozubowi, bo zagrał świetne zawody. Każdy z nasz prezentował wysoki poziom, więc nie pozostaje mi nic innego jak cieszyć się solidnym zwycięstwem.

instagram

Łatwo przyszło ci nawiązanie dobrego połączenia z nowym rozgrywającym? Współpraca rozgrywający-atakujący jest kluczowa w każdym zespole, a Łukasz Kozub dołączył do was w trakcie sezonu.

Masz rację. Obie strony muszą mieć ze sobą dobre połączenie. Myślę, że wciąż jeszcze poznajemy się siatkarsko. Nie mieliśmy okazji zbyt dużo jeszcze wspólnie potrenować. Musimy się jeszcze dobrze rozumieć w trudnych sytuacjach, ale ogólnie rzecz biorąc wszystko w tej kwestii przebiega bardzo dobrze.

Czujesz się zadowolony ze swojej formy?

Nigdy nie można być usatysfakcjonowanym indywidualnie. Co z tego, że będziesz zdobywać po trzydzieści punktów w meczu, jak te spotkanie kończą się porażkami? Ważne są zwycięstwa, rankingi mniej. Teraz pomału zbliżamy się do najtrudniejszego momentu sezonu – play-offów. Kluczowa będzie pozycja na koniec rundy zasadniczej i dyspozycja fizyczna. Jeśli wszyscy będziemy dobrze przygotowani, to moje indywidualne wyczyny nie będą miały znaczenia.

Zarówno po was, jak i po innych czołowych zespołach PlusLigi z reprezentantami krajów w składzie widać długofalowe zmęczenie. Objawia się to kontuzjami. Nie martwi cię obecna sytuacja?

Z pewnością to trudne wyzwanie. Niezależnie od okoliczności jesteśmy takimi samymi ludźmi jak wszyscy. Nigdy nie widziałem sezonu z tyloma kontuzjami. Kalendarz spotkań jest trudny. Siatkówka to jednak nasza praca. Nie możemy nic zmienić w tej sprawie. Pozostaje nam wykorzystywać każdą chwilę na odpoczynek i starać się zachowywać również siłę mentalną. Mierzymy się z dużymi wyzwaniami, ale jest na tym świecie masa zawodów, które są znacznie bardziej męczące niż siatkówka.

Z jednej strony napięty kalendarz rzutuje na naszych występach, ale z drugiej popatrz… Jak to pięknie wygląda, gdy widzisz na trybunach tylu kibiców i wspaniałą atmosferę. Takie sytuacje sprawiają, że jeszcze bardziej doceniam to, że jestem profesjonalnym siatkarzem. To wspaniałe uczucie, gdy mecze siatkówki przykuwają tak liczną publiczność.

Myślisz czasem o zbliżających się igrzyskach? Twoja reprezentacja jako mistrzowie olimpijscy i zarazem gospodarze turnieju ma na sobie duży bagaż oczekiwań.

Cały czas ktoś nakłada na ciebie presję. Nie ma znaczenia czy mówimy tu o sporcie, czy innych sprawach. Czy organizacja igrzysk nakłada na nas większe oczekiwania? Być może. To samo można powiedzieć o złotym medalu z Tokio. Jeśli reprezentacja Francji ma czuć dużą presję, to równie wielką muszą odczuwać także Polacy. Z takim składem i osiągnięciami z zeszłego roku każdy widzi ich z medalami.

Nie sposób we Francji uciec od tematu igrzysk, a co za tym idzie – również od turnieju siatkarzy. Ten temat często się powtarza. W tym roku będą nam towarzyszyć rodziny, co także sprawi, że będziemy czuć większe oczekiwania. Myślę czasem o zbliżającym się igrzyskach, ale obecnie jestem bardziej pochłonięty tym, co mam teraz, czyli rywalizacją o mistrzostwo i puchar z Resovią. Wystarczy, żebyśmy mieli zdrowie, a o resztę powalczymy.

Czytaj też:
Jest decyzja w sprawie ukraińskiego klubu w PlusLidze. Jasny wynik głosowania
Czytaj też:
Wilfredo Leon potwierdził sensacyjne doniesienia. Wiadomo, jaka jest jego przyszłość

Źródło: WPROST.pl