Grał w Olsztynie, teraz robi wyniki w Finlandii. Były siatkarz przeprasza po latach kibiców

Grał w Olsztynie, teraz robi wyniki w Finlandii. Były siatkarz przeprasza po latach kibiców

Trener Akaa-Volley Olli Kunnari
Trener Akaa-Volley Olli Kunnari Źródło:PAP / Piotr Nowak
Projekt Warszawa pewnie awansował do finału Pucharu Challenge. W serii o awans ekipa Piotra Grabana pokonała fiński Akaa-Volley. Za wyniki rywali odpowiada były gracz AZS-u Olsztyn. Olli Kunnari spędził w stolicy Warmii i Mazur rok. Mimo to wciąż pamięta najlepszych siatkarzy z tamtego okresu, przepraszając za jedną rzecz.

Siatkarze Projektu Warszawa idą jak burza przez europejskie puchary. Przed nimi już tylko ostatnia przeszkoda – Vero Volley Monza. Triumfatorzy Pucharu CEV sprzed dwóch lat byli stawiani obok Polaków za faworytów do zgarnięcia trofeum. Pod koniec lutego okaże się, który z nich jest lepszy.

Gwiazdy po jednej stronie Torwaru

Rywalizacja warszawian z fińskim Akaa-Volley była raczej jednostronna. Trzeba jednak przyznać, że rywale w rewanżu na Torwarze potrafili pogrozić ekipie Piotra Grabana. Grali odważnie i dość dobrze w obronie, by uprzykrzyć życie Bartłomiejowi Bołądziowi czy innym zawodnikom odpowiedzialnym za zdobywanie punktów.

W składzie rywali na próżno było szukać wielkich gwiazd. Te albo stały po drugiej stronie siatki, albo siedziały na trybunach. Sobotni wieczór w siatkarskiej hali spędził były kapitan reprezentacji Polski Michał Kubiak czy inny z byłych kadrowiczów, Zbigniew Bartman.

Rozmowa z Ollim Kunnarim, trenerem Akaa-Volley

Akaa-Volley nie mogła się równać pod względem potencjału zawodniczego, ale na obu ławkach zasiadali fachowcy. Piotra Grabana kibice PlusLigi dobrze poznali w ubiegłym sezonie. Z kolei Ollego Kunnariego mogą pamiętać z historii. Były fiński przyjmujący przed laty był reprezentantem kraju z bogatą karierą zagraniczną. Grał w AS Cannes, Olympiakosie czy… AZS-ie Olsztyn. Członek słynnej kadry z 2007 roku (czwarte miejsce na mistrzostwach Europy) po meczu wspominał dla „Wprost” dawne czasy, a także ocenił obecną sytuację związaną z rodzimą siatkówką czy dawnym kolegą z kadry, Tuomasem Sammelvuo.

Michał Winiarczyk: Przez moment udało wam się postawić Projektowi i pomyśleć o walce o zwycięstwo w spotkaniu.

Olli Kunnari: Musieliśmy wziąć na siebie większe ryzyko w ataku. Już przed pierwszym meczem z Projektem, a także po starciu u siebie wiedzieliśmy, z jakiej klasy rywalem mieliśmy do czynienia. Zdobywanie punktów czy setów stanowiło duże wyzwanie. Tym bardziej cieszę się z drugiego seta, w którym fajnie graliśmy. W tym przypadku duże ryzyko się opłaciło, bo wiele rzeczy nam wychodziło.

Co było w takim razie waszym największym mankamentem?

Nie wiem, czy w przypadku meczu z tak mocnym rywalem można patrzeć na nasze wady (śmiech).

Czyli klasa rywala zrobiła swoje?

Wiadomo, zawsze po drugiej stronie siatki masz rywala. A jeśli mowa tu o przeciwniku światowej klasy z medalistami mistrzostw świata czy igrzysk olimpijskich, to na każdej pozycji masz do czynienia z piekielnie trudnym zadaniem. Nie wydaje mi się, byśmy popełnili wiele błędów. Po prostu trafiliśmy na świetną drużynę.

Jest pan zadowolony z faktu dotarcia do najlepszej czwórki Pucharu Challenge?

Patrząc ogólnie tak. Wygraliśmy z zespołami, z którymi mieliśmy szansę wygrać. Dobrze sobie radziliśmy z presją czy wymagającymi sytuacji. Jestem szczęśliwy z naszej gry. Jeśli już musieliśmy przegrać, to nastąpiło to dopiero po rywalizacji z topową drużyną.

twitter

Jako zawodnik był pan częścią solidnej kadry Finlandii, która w pierwszej dekadzie XXI wieku liczyła się na arenie międzynarodowej. Dziś trudno upatrywać tej reprezentacji w europejskiej czołówce. Czemu za tamtymi sukcesami nie poszły kolejne?

Zgodzę się z tym, że fińska siatkówka nie stoi dziś na takim poziomie, jak to miało miejsce kilkanaście lat temu. Nastąpiła zmiana generacji. Ci starsi, którzy stanowili dawniej o sile, pokończyli kariery, a nie pojawił się nikt, kto by w skali jeden do jednego ich zastąpił. Powstała luka, luka, bo widzę, że już teraz dobrze rozwija się kolejna generacja. Liczę na to, że za kilka lat reprezentacja Finlandii znów pojawi się w europejskiej czołówce.

Finlandia miała do niedawna swojego przedstawiciela na ławce trenerskiej w Polsce. Tuomas Sammelvuo niedawno stracił pracę w Grupa Azoty ZAKSIE Kędzierzyn-Koźle.

Nie znam kulis pracy Tuomasa w ZAKSIE, więc nie mogę zbyt wiele powiedzieć na ten temat. Przy ocenie jego działań trzeba zwrócić uwagę na kontuzje, które towarzyszyły jego zespołowi. Rola trenerska najczęściej jest jednak oceniania przez pryzmat wyników. Jeśli ich nie masz, to twoja posada wisi na włosku. Nie wiem jednak o co poszło dokładnie w tej sprawie.

W sezonie 2008/2009 grał pan w Polsce.

Tak, w Olsztynie.

Jak wspomina pan tamten okres?

Mam z nim wiele ciekawych wspomnień. Miałem okazję do występów z wieloma świetnymi polskimi graczami jak Paweł Zagumny, Grzegorz Szymański czy Wojciech Grzyb pod okiem Mariusza Sordyla. Pamiętam ten sezon również z tego powodu, że byłem jedynym obcokrajowcem w zespole… i pomimo tego nie nauczyłem się polskiego. Przepraszam (śmiech).

Czytaj też:
Bartosz Kwolek dla „Wprost”: „Porażki do zera to też jest mobilizacja”
Czytaj też:
Zauważony przez Nikolę Grbicia, teraz zmienia klub w PlusLidze. Ciekawy transfer

Źródło: WPROST.pl