Reprezentacja Polski po raz drugi w tym sezonie zmierzyła się z Ukrainą. Po pierwszym sparingu wygranym 4:0 w Sosnowcu, przyszedł test-mecz w Suwałkach zakończony triumfem Biało-Czerwonych 3:2. Kolejne starcie miało jednak niecodzienny skład personalny po polskiej stronie.
Niecodzienny mecz polskich siatkarzy w Suwałkach
W stolicy Suwalszczyzny wystąpiło zaledwie dziewięciu graczy Nikoli Grbicia, których Serb tego dnia wyjątkowo nie poprowadził. Tymczasowym „selekcjonerem” na jeden pojedynek został Adam Swaczyna, na co dzień II trener. Były szkoleniowiec Grupa Azoty ZAKSY Kędzierzyn-Koźle przyznał, że taki skład wynikał z napiętego harmonogramu polskiej kadry, a także istniejących zobowiązań.
Mimo niecodziennego kształtu zespołu Polacy zwyciężyli 3:2, a nagrodę dla MVP spotkania uświetniającego XX-lecie Ślepska Malow Suwałki otrzymał Artur Szalpuk. Przyjmujący, który wystąpił w pierwszych meczach sezonu kadrowego, tym razem nie otrzymał od Grbicia powołania na turniej Ligi Narodów w Japonii. Na północnym-wschodzie kraju miał za to okazję ponownie zmierzyć się ze swoim klubowym trenerem.
Rozmowa z Piotrem Grabanem, asystentem Raula Lozano w kadrze Ukrainy
Asystentem Raula Lozano w reprezentacji Ukrainy jest Piotr Graban. Trener Projektu Warszawa, brązowych medalistów ostatniego sezonu PlusLigi szybko po zakończeniu zmagań dołączył do nowej kadry. Choć w zespole wschodnich sąsiadów brakuje czołowych postaci (w tym największej gwiazdy Oleha Płotnyckiego), to nikt z zespołu nie załamuje rąk. Ukraina kolejny rok chce powalczyć o awans do Ligi Narodów.
W tym sezonie zadanie wydaje się łatwiejsze niż dotychczas. Nadchodząca reforma VNL sprawia, że do elity awansuje zarówno zwycięzca Challenger Cup, jak i najwyżej rozstawiona ekipa w rankingu FIVB spośród tych, która nie załapała się do LN. Przez to Ukraińcy mają podwójne szanse na zdobycie miejsca.
W rozmowie z „Wprost” Graban dzieli się spostrzeżeniami z pracy w nowym miejscu i z trenerem doskonale znanym przez wszystkich polskich fanów siatkówki. Urodzony w Gdańsku szkoleniowiec nie omieszkał także odwołać się do gry kadry Nikoli Grbicia, która poprzez VNL chce przygotować się na nadchodzące igrzyska olimpijskie.
Michał Winiarczyk, „Wprost”: Kadra Ukrainy wyszła w mocnym składzie na Polaków grających w niecodziennej wersji.
Piotr Graban: Dla na był to typowo treningowy mecz, gdzie mogliśmy złapać rytm. Rozpoczęliśmy go pierwszym składem i wszystko poszło tak jak powinno. To ważne, bo czeka na nas kolejny turniej Złotej Ligi Europejskiej. Później daliśmy ograć się reszcie zespołu. Mogliśmy zobaczyć, jak się prezentują na dłuższym dystansie i na kogo możemy liczyć w kontekście najbliższych meczów.
Z czego jest pan najbardziej zadowolony?
Trudno powiedzieć, bo jestem specyficznym człowiekiem, który zawsze jest niezadowolony (śmiech). Zwłaszcza jak przegrywa. Odpowiadając poważnie – główny team fajnie grał pierwszym tempem, miał dobre przyjęcie. Reszta pokazała nam pojedynczo, że możemy na nich liczyć. Kadra Ukrainy ma potencjał na zbudowanie czegoś wielkiego.
Jak się pan odnalazł w nowym miejscu? Nie było dużo wolnego po zakończeniu sezonu.
Racja, miałem tylko pięć dni, po czym przyjechałem na zgrupowanie. Na pewno mamy trochę problemów organizacyjnych, ale wiem, że wynika to z sytuacji w Ukrainie. Walczymy, chcemy zamieniać to wszystko w pozytywy. Trenujemy dużo w Polsce, więc pod tym względem jest w porządku. W tym roku mamy młodą kadrę. Wszystko się zazębia.
Czuć brak Oleha Płotnyckiego i innych gwiazd?
Będę szczery – jeśli te 4-5 osób, które nie są z nami w kadrze, grałyby teraz z nami, to nie musielibyśmy się zbytnio wysilać, by wygrać Złotą Ligę. Mowa przecież o graczach z wielkim doświadczeniem, występujących w czołowych ligach w Europie. Stało się jak się stało. Funkcjonujemy, z takim „materiałem”, jakim dysponujemy. Młodzi potrzebują ogrania. Kto wie, czy w przyszłości nie będą stanowić o sile reprezentacji?
Do Ligi Narodów 2025 oprócz zwycięzcy Challenger Cup zakwalifikuje się także najwyżej rozstawiona ekipa w rankingu FIVB, która nie wywalczyła przepustki. Na dziś jest to Ukraina. Skupiacie się bardziej na awansie poprzez zwycięstwo w rozgrywkach czy ranking? W ostatnich latach kadra w ostatnich momentach sezonu miewała problemy, które odbierały jej kwalifikacje.
Chcemy awansować do czołowej czwórki Złotej Ligi i później do Challengera, by jak najwcześniej być pewnym awansu do Ligi Narodów. Ranking to zawsze niepewność. Dwa, trzy przegrane spotkania i ktoś nas wyprzedzi. Musimy robić swoje, wygrywać spotkania, a wtedy wyjdzie jak wyjdzie – mam nadzieję, że z korzyścią dla nas?
Jak się panu pracuje z trenerem Raulem Lozano? Można go uznać za przedstawiciela starej szkoły siatkówki. Z kolei pan reprezentuję nową.
No tak, te szkoły się ze sobą ścierają. Nie zawsze mamy to samo zdanie. Tak jak dobrze wspomniałeś, on jest tradycjonalistą. Wprowadził polską siatkówkę na salony 20 lat temu. Widać, że boi się nowinek, gierek, technologii. Ale gramy dobrze, coraz lepiej. Liczę, że to przyniesie rezultaty, a ja zobaczę siatkówkę z innej perspektywy.
Nie ma problemów komunikacyjnych? Trener Lozano nie mówi po angielsku.
Nie, bo sporo rozmawiamy po włosku. Raul i Augustin mówią w tym języku. Ja też znam taki „afrykański-włoski” i dużo rozumiem. Nawet mogę powiedzieć, że pod tym względem widzę postęp. Dodatkowo jeden z ukraińskich trenerów również zna włoski. Jak jest coś bardzo trudnego np. Raul chce przekazać ważną ideę, to ten człowiek tłumaczy siatkarzom na ich język. Poza włoskim to z większością kadry można dogadać się po angielsku. Czasem dorzucę jakieś słowa ukraińskie, ale ogółem nie ma żadnych problemów.
W kadrze występuję Jurij Semeniuk, pański gracz w Projekcie Warszawa. Inaczej się pracuje z nim jako asystent w kadrze w porównaniu do roli pierwszego trenera w klubie?
Nie wydaje mi się. Cały czas mamy do siebie taki sam szacunek. Znamy się jak łyse konie – w moim przypadku to naprawdę „łyse” (śmiech). Nasza znajomość z klubu procentuje teraz w kadrze. Dobrze się rozumiemy, mamy swoje znaki, symbole. Jurij przekazuje dużo uwag drużynie na boisku, jest dobrym pośrednikiem.
Zwraca pan uwagę na kadrę Nikoli Grbicia?
Mają różne wyniki, ale wiem, że wynika to z mocnych obciążeń treningowych. Rozmawiam z moimi chłopakami przebywającymi na zgrupowaniu i zdaję sobie sprawę, na co trener kładzie największy nacisk. Najlepsza dyspozycja ma przyjść na igrzyska olimpijskie. To czy wygrają kolejne spotkania w VNL ma mniejsze znaczenie. Każdy mecz to przede wszystkim krok do celu w Paryżu. Życzę im tego, by wszystko wypaliło w odpowiednim momencie. Teraz niech mocno trenują, nawet jeśli będzie to słabo wyglądać na boisku.
A co jeśli chodzi o Projekt Warszawa? Czy ma pan już wszystko zaplanowane, jeśli chodzi o przygotowania do sezonu?
Jeszcze nie do końca, bo pochłaniają mnie obowiązki w kadrze Ukrainy. Mniej więcej wiem, w jakim składzie i kiedy zaczniemy przygotowania. Większość spraw jest potwierdzona, a pozostałe w najbliższym czasie zaplanujemy.
Czytaj też:
Ma polskie obywatelstwo, ale ostatnio grał w Rosji. Głośny transfer do PlusLigiCzytaj też:
Aleksander Śliwka oficjalnie w nowym klubie! Właśnie potwierdzono wielki transfer