Trzeba przyznać, że przed rozpoczęciem spotkania trudno było podejrzewać, że w niedzielnym starciu w Gorzowie Wielkopolskim, gospodarze urwą punkty mistrzom Polski. A jednak siatkarski Cuprum Stilon udowodnił, że potrafi grać dobrą siatkówkę.
A Bogdanka LUK Lublin z pewnością może cieszyć się, że ma po swojej stronie takiego asa, jak Wilfredo Leon. Prawdziwy lider drużyny mistrzów PlusLigi.
PlusLiga: Bogdanka LUK Lublin wyszarpała sukces. Świetny mecz Wilfredo Leona
Gorzowianie do starcia z najlepszym zespołem sezonu 2025/26 przystępowali, mając zaledwie dwa zwycięstwa w dziewięciu ligowych potyczkach. Cuprum Stilon musi nerwowo oglądać się za siebie. A jednak, kiedy przyszło do meczu z Bogdanką LUK, to gorzowski zespół był w stanie stanąć na wysokości zadania.
Co więcej, niewiele brakowało, a mogłoby zakończyć się nawet na 3:0 dla gospodarzy. Spoglądając na ambitną grę drużyny, która tego dnia mogła tylko zyskać, do szczęścia zabrakło jedynie wygranej końcówki drugiej partii. Tę odsłonę gospodarze przegrali bowiem 25:27. Dodajmy, wcześniej wygrywając 25:23 na otwarcie i 25:20 w trzecim akcie starcia.
Trener Stephane Antiga ma jednak możliwości do rotacji. Skoro tego dnia nieco gorzej spisywał się Kewin Sasak, szansę do pokazania się dostał Mateusz Malinowski. Zazwyczaj głównie zadaniowo, w polu serwisowym, leworęczny atakujący wszedł jednak bez kompleksów do grania i to dało zawodnikowi... nagrodę MVP meczu.
Trzeba jednak oddać, że równie dobrze wyróżniony mógłby zostać Leon. Przyjmujący Bogdanki LUK punktował najlepiej spośród wszystkich aktorów na boisku. Ostatecznie było to 26 punktów (56 proc. skuteczności w ataku). Do tego reprezentant Polski dołożył kluczowe zagrywki, dające komfort gościom. Leon próbował wstrzelić się przez cztery sety aż... odpalił w tie-breaku, dokładając trzy asy serwisowe. Przy stanie 5:4 dublet (do 7:4) i zamykający mecz, na 15:12.
Lublinianie na pewno odczuwają trudy terminarza i konieczność łączenia grania w PlusLidze z europejskimi pucharami. Mistrzowie Polski udowodnili jednak, że nawet naciskani bardzo mocno, kiedy rywal gra swój najlepszy mecz w sezonie, potrafią się obronić.
A to prawdziwa siła, którą zwłaszcza przy takich zwycięstwach – nawet jeśli obarczonych mnóstwem błędów i nerwowością – należy podwójnie docenić. W ostatecznym rozrachunku w tabeli liczyć się będzie bowiem to, co po stronie zysków.
Czytaj też:
Nikola Grbić zdradził, co jest najważniejsze w pracy z Polakami. Padły ważne słowaCzytaj też:
Robert Lewandowski kontuzjowany! Niepokojące wieści prosto z Barcelony
