Miał być pogrom, skończyło się na wielkiej nerwówce. Polscy siatkarze w przedostatnim meczu drugiej fazy grupowej mistrzostw świata pokonali Irańczyków 3:2 (25:17, 25:16, 24:26, 19:25, 16:14) i są bardzo blisko awansu do trzeciej fazy grupowej.
Biało-czerwoni w drugiej fazie grupowej grali do tej pory średnio - po porażce z USA przyszła nerwowa wygrana z Włochami. Nikt chyba jednak nie spodziewał się thrillera, który kibice w łódzkiej Atlas Arenie zobaczyli w sobotni wieczór.
Podopieczni Stephane'a Antigi grali od początku meczu jak natchnieni i pokazali prawdopodobnie najlepszą siatkówkę polskiej kadry w ostatnich latach. Na trybunach trwała fiesta, polscy siatkarze bawili się piłką, a Irańczycy czekali na egzekucję. Pierwszą partię nasi reprezentanci wygrali do siedemnastu, drugą do szesnastu. Mistrzowie Azji nie dali się nikomu tak ograć na tych mistrzostwach, a Polacy grali wreszcie jak drużyna, która aspiruje do walki o medale.
Natchnienia biało-czerwonym wystarczyło jednak tylko na dwa sety. W trzecim zaczął się dramat. Wydawało się, że Polacy szybko zakończą ten mecz - przecież w połowie seta nasi kadrowicze prowadzili 13:7. Wtedy na zagrywkę wszedł jednak Ghafour i zaczął nas zasypywać potężnymi serwisami. Przewaga szybko stopniała do dwóch punktów, a po chwili już jej nie było. Irańczycy straty nie tylko odrobili, ale i nas wyprzedzili i wygrali partię do 24. Urazu pleców na dodatek nabawił się Winiarski.
Podłamani przebiegiem wydarzeń Polacy stanowili tylko tło dla Persów w secie czwartym. Wtedy już to oni królowali na boisku - wygrali przedostatniego seta do dziewiętnastu i wydawało się, że pędzą po zwycięstwo.
Tak się ostatecznie nie stało - gospodarze turnieju, niesieni dopingiem 13 tys. kibiców w łódzkiej Atlas Arenie, pokazali charakter. Nasi kadrowicze, choć przegrywali, obronili meczbol Irańczyków, a następnie dzięki blokowi Możdżonka wykorzystali swój pierwszy i wygrali całe niesamowite spotkanie, które zapowiadało się po dwóch setach na banalne.
W niedzielę w ostatnim meczu drugiej fazy grupowej Polacy zagrają z Francuzami. Stawką będzie pozycja wyjściowa z grupy przed trzecią fazą mistrzostw.
Wprost.pl
Podopieczni Stephane'a Antigi grali od początku meczu jak natchnieni i pokazali prawdopodobnie najlepszą siatkówkę polskiej kadry w ostatnich latach. Na trybunach trwała fiesta, polscy siatkarze bawili się piłką, a Irańczycy czekali na egzekucję. Pierwszą partię nasi reprezentanci wygrali do siedemnastu, drugą do szesnastu. Mistrzowie Azji nie dali się nikomu tak ograć na tych mistrzostwach, a Polacy grali wreszcie jak drużyna, która aspiruje do walki o medale.
Natchnienia biało-czerwonym wystarczyło jednak tylko na dwa sety. W trzecim zaczął się dramat. Wydawało się, że Polacy szybko zakończą ten mecz - przecież w połowie seta nasi kadrowicze prowadzili 13:7. Wtedy na zagrywkę wszedł jednak Ghafour i zaczął nas zasypywać potężnymi serwisami. Przewaga szybko stopniała do dwóch punktów, a po chwili już jej nie było. Irańczycy straty nie tylko odrobili, ale i nas wyprzedzili i wygrali partię do 24. Urazu pleców na dodatek nabawił się Winiarski.
Podłamani przebiegiem wydarzeń Polacy stanowili tylko tło dla Persów w secie czwartym. Wtedy już to oni królowali na boisku - wygrali przedostatniego seta do dziewiętnastu i wydawało się, że pędzą po zwycięstwo.
Tak się ostatecznie nie stało - gospodarze turnieju, niesieni dopingiem 13 tys. kibiców w łódzkiej Atlas Arenie, pokazali charakter. Nasi kadrowicze, choć przegrywali, obronili meczbol Irańczyków, a następnie dzięki blokowi Możdżonka wykorzystali swój pierwszy i wygrali całe niesamowite spotkanie, które zapowiadało się po dwóch setach na banalne.
W niedzielę w ostatnim meczu drugiej fazy grupowej Polacy zagrają z Francuzami. Stawką będzie pozycja wyjściowa z grupy przed trzecią fazą mistrzostw.
Wprost.pl