FIS zmieniła zasady w pomiarach. Nie wszyscy skoczkowie na tym zyskali

FIS zmieniła zasady w pomiarach. Nie wszyscy skoczkowie na tym zyskali

Piotr Żyła
Piotr Żyła Źródło: PAP / DPA/Daniel Karmann
Przed rozpoczęciem bieżącego sezonu w skokach narciarskich FIS wprowadziła zmiany w pomiarach skoczków narciarskich, na których podstawie dobierany jest kombinezon. Zmieniła się zasada mierzenia krocza zawodników, na czym nie wszyscy zyskali.

Jeszcze przed rozpoczęciem trwającego sezonu w skokach narciarskich wszyscy skoczkowie byli mierzeni w pozycji stojącej. Z uwagi na kontrowersje, pojawiające się przy pomiarach kroku, zdecydowano się na podjęcie radykalnych zmian.

Skoczkowie oszukiwali przy pomiarach krocza

W przeszłości urządzenie do pomiaru krocza wsadzano skoczkom narciarskim pod mosznę. Zdarzały się przypadki, kiedy pomiary z czasem pokazywały błędne wyniki w stosunku do rzeczywistości, ponieważ skoczkowie w ich trakcie oszukiwali.

W jaki sposób? Jeżeli wierzyć plotkom, wsadzali sobie w majtki gumowe penisy, po to, by mieć niżej krok, co jednocześnie wpływałoby korzystnie na ich loty.

FIS zmieniła zasady pomiarów krocza skoczków

To już przeszłość, ponieważ FIS wprowadziła zmiany, które polegają na tym, że wysokość kroku wylicza się na podstawie dwóch innych pomiarów. Jak informuje kontrolerka Międzynarodowej Federacji Narciarskiej, Agnieszka Baczkowska w rozmowie z „Interią Sport”, obecnie pomiary wykonywane są na leżąco.

– Do kątownika z magnesem przyczepialiśmy dalmierz laserowy, a następnie po tym, jak zawodnik położył się na stole, dotykając stopami ściany, przykładaliśmy ten kątownik do głowy. Tak dokonywaliśmy pomiaru długości ciała – mówi kobieta.

– Teraz nie mierzyliśmy wysokości kroku, a wyliczaliśmy je. Od długości ciała w pozycji leżącej, odejmowaliśmy długość tułowia w pozycji siedzącej. Zawodnik w siadzie, dotykając plecami ściany, musiał zgiąć nogi do kąta 45 stopni, a stopy rozstawić na 30 cm. Na tej podstawie uzyskiwaliśmy długość tułowia. Od wzrostu odejmowaliśmy pozycję siedzącą i z tego wychodziła nam wysokość krocza – dodaje.

Nie wszyscy zyskali na nowych zasadach

Okazuje się, że nowy sposób sprawił, iż nieoczekiwanie zawodnicy zaczęli maleć, co wyszło im na dobre. Co więcej, trenerzy mieli przeprowadzać specjalne szkolenia dla skoczków, podczas których ćwiczyli, jak układać ciało w trakcie pomiarów. Wszystko odbywało się w świetle przepisów, a zawodnicy, którzy się nie „zmniejszyli”, skaczą w bardziej obcisłych strojach.

Agnieszka Baczkowska poinformowała, że najbardziej na tej zasadzie zyskali Japończycy, ponieważ mają stosunkowo długi tułów, a stracili zawodnicy wysocy.

Czytaj też:
PŚ Zakopane. Muzyczna impreza dla kibiców. Wśród gospodarzy Rafał Brzozowski
Czytaj też:
Występ Kamila Stocha na PŚ w Zakopanem jest zagrożony. Trwa walka z czasem

Źródło: sport.interia.pl