Wielkimi krokami zbliża się sezon 2022/23 Pucharu Świata. Będzie on jednak inny niż zwykle, bo FIS zdecydowało się wprowadzić sporo zmian. Jedną z nich jest zmniejszenie kwot startowych dla najlepszych, co w praktyce oznacza, że będą wystawiali oni o np. jednego zawodnika mniej, niż to miało miejsce w sezonach ubiegły. To nie jest jedyna zmiana. Zdecydowano się wprowadzić także nowy pomiar skoczków, przeprowadzany skanerem 3D oraz postanowiono zrezygnować z konkursu drużynowego na igrzyskach olimpijskich. Zastąpią ją zmagania duetów. Chciano także, by skoczkowie zamontowali ski-stoppery, które miałyby pomagać w trakcie upadków, ale sami zawodnicy się postawili, co sprawiło, że z tej decyzji się wycofano.
Piotr Żyła jest sceptyczny do nowych przepisów
Na temat wdrażanych zmian w skokach narciarskich na łamach WP SportowychFaktów wypowiedział się Piotr Żyła, który w Pucharze Świata zadebiutował w 2008 roku. Popularny "Wiewiór" nie jest zadowolony z tego, co dzieje się ze skokami narciarskimi. – To nie jest dobre dla dyscypliny. Niedługo skoki staną się ekskluzywne, nie będą dostępne dla wszystkich – stwierdził.
– Oczywiście my jako skoczkowie możemy wyrazić swoją opinię, ale mamy świadomość, że nikt nic z tym nie zrobi. Nie mamy nic do gadania – dodał.
Piotr Żyła: Musimy się dostosować
Skoczek narciarski zdradził, że on i jego koledzy jako zawodnicy po prostu muszą się dostosować do wprowadzanych przepisów. – Nie ma u nas czegoś takiego, że możemy pójść zagłosować, czy chcemy, by dany przepis wyglądał tak albo tak – kontynuował
– Musimy to zaakceptować. Albo się dostosujemy, albo nie będziemy skakać. Idea jest taka, żeby skoki były jak najbardziej sprawiedliwe, by każdy miał podobne warunki sprzętowe. My robimy swoją robotę i cieszymy się, że możemy skakać – zakończył.
Czytaj też:
Thomas Thurnbichler dla „Wprost”: Pragnę zbudować w Polsce coś, co przetrwa w niej dłużej ode mnieCzytaj też:
Kacper Juroszek dla „Wprost”: Nie byłem pogodzony z decyzją Thurnbichlera. To naturalne