Kacper Juroszek dla „Wprost”: Nie byłem pogodzony z decyzją Thurnbichlera. To naturalne

Kacper Juroszek dla „Wprost”: Nie byłem pogodzony z decyzją Thurnbichlera. To naturalne

Kacper Juroszek
Kacper Juroszek Źródło:Newspix.pl / Expa
Kacper Juroszek uchodzi za jeden z największych talentów w polskich skokach narciarskich. W szczerym wywiadzie dla „Wprost” zdradza, jak na jego rozwój wpływają najbardziej doświadczeni skoczkowie, a także podsumowuje przebieg przygotowań do nowego sezonu. Ocenił także decyzję Thomasa Thurnbichlera o przesunięciu go do kadry B.

zadebiutował w Pucharze Świata w skokach narciarskich w 2022 roku i z miejsca zrobił wrażenie na polskich kibicach skoków narciarskich. W najbliższym sezonie nie zobaczymy go w kadrze A, prowadzonej przez Thomasa Thurnbichlera, jednak wciąż ma doskonałe warunki, by rozwijać się pod okiem Davida Jiroutka. W niniejszym wywiadzie przekazuje, jaki ma pogląd na przyszłość polskich skoków oraz opowiada o możliwości rozwoju dla młodego skoczka na rodzimych obiektach. Zapraszamy.

Karol Osiński „Wprost”: Kacper, czynnym skoczkiem jesteś od bardzo młodego wieku, ale Twoje 15. Miejsce w klasyfikacji generalnej Pucharu Kontynentalnego sezonu 2021/22 sprawiło, że polska poznała nazwisko Juroszek. Inselbergschanze – pierwsze zwycięstwo w karierze, a dzień wcześniej druga lokata. Co wtedy czułeś?

Kacper Juroszek: Byłem bardzo szczęśliwy. Powiem szczerze, że się tego nie spodziewałem, ponieważ w tamtym sezonie dopiero zacząłem się rozkręcać na granicy stycznia i lutego, czyli w połowie sezonu. Byłem bardzo zaskoczony tym wynikiem. Skocznia w Brotterode na pewno dała mi dużo szczęścia, bardzo fajnie mi tam skakało. Z tego, co pamiętam, tydzień wcześniej też mieliśmy Puchar Kontynentalny w Ameryce i w którejś z treningowych serii zająłem wysoką pozycję. To dało mi pewność siebie i z nią pojechałem potem do Niemiec, a tam to przyniosło efekty.

W kolejnym sezonie znalazłeś się na 40. Lokacie, ale na twoje konto wpłynęły już choćby pierwsze punkty w Pucharze Świata. Pamiętamy, że ty i kilku zawodników pełniliście role „zastępców” pierwszej kadry w Rasnovie. Potraktowałeś to jako wyróżnienie?

To normalna kolej rzeczy. Główna kadra nie mogła pojechać, dlatego pojechaliśmy my z kadry B. Bardzo możliwe, że gdyby najważniejsi zawodnicy naszej kadry pojechali, to wtedy by mnie zabrakło w składzie. Mimo wszystko zostałem powołany w ich miejsce i bardzo się z tego powodu cieszyłem. Pierwsze punkty w Pucharze Świata wiele dla mnie znaczyły. Pamiętam, że to był też mój debiut w konkursie duetów, gdzie razem z Tomkiem Pilchem zajęliśmy piąte miejsce i to było po moich problemach z kręgosłupem. To był naprawdę fajny bodziec ku dalszemu rozwojowi w tym sezonie po powrocie z kontuzji.

W takim razie, co „smakowało ci” lepiej? Pierwsze zwycięstwo czy debiut w pucharze świata i od razu przyzwoita lokata?

Myślę, że to drugie. To jednak duży przeskok, bo Puchar Świata i Puchar Kontynentalny znacznie się od siebie różnią. Nie do końca jest tak, że zawsze, jak wygrywa się Puchary Kontynentalne i przechodzi się do Pucharu Świata, to zajmuje się wysokie lokaty, tylko zazwyczaj zawodnik dostaje się do czołowej 30-stki. Dlatego to w mojej opinii „smakuje” lepiej.

Solidnie przepracowałeś miniony sezon letni. W Letnim Grand Prix zajmowałeś przyzwoite wyniki z wyjątkiem zawodów w Klingenthal. Jakie wnioski wyciągasz?

Jestem naprawdę zadowolony z pracy, którą włożyłem w to lato, bo naprawdę poświęciłem się przygotowaniom w stu procentach. Nie mogę być do końca zadowolony z wyników w Grand Prix, dlatego wiem, że to był tylko pewien etap w przygotowaniu do zimy. Te wszystkie starty nie były tak dobre, jak powinny być. Uważam, że moja szczytowa dyspozycja nadejdzie w zimie.

Czujesz się gotowy na sezon zimowy?

Szczerze mówiąc, czekamy na pierwszy śnieg, żebyśmy mogli na nich poskakać. Na ten moment jestem na dobrej drodze, żeby być w swojej szczytowej dyspozycji dotychczasowej. Tak, myślę, że wszystko idzie do przodu.

instagram

Trener Thurnbichler, ale też eksperci chwalą cię za znakomitą formę fizyczną. Szkoleniowiec dodał, że pod względem fizycznym nie ma drugiego takiego skoczka, jak ty, ale też zwracają uwagę, że kilka spraw technicznych wymaga poprawy. Zgodzisz się z tym?

Tak, dokładnie. Myślę, że jeżeli chodzi o siłę fizyczną i motorykę jestem na naprawdę wysokim poziomie, ale niestety nie idzie to w parze z techniką i tutaj jest wiele do poprawy. Największym moim mankamentem jest sylwetka w locie i żeby odlatywać na dalekie metry nawet przy gorszym wybiciu z progu.

Osiągałeś dobre wyniki, a jednak trener Thurnbichler zdecydował się na przesunięcie cię do kadry B. Byłeś tym zaskoczony?

Nie. Patrząc na obecne zmiany w przepisach FIS, widać, że jest pięć miejsc w Pucharze Świata, a było nas sześciu w kadrze A. Naturalną siłą rzeczy było, że któryś z nas odpadnie i zacznie sezon w Pucharze Kontynentalnym. Nie powiem, że byłem z tym pogodzony, ale brałem pod uwagę taką możliwość.

I jak to odebrałeś?

Na pewno nie wyjdzie to na złe i pozwoli na spokojne dobre wejście w sezon w Pucharze Kontynentalnym bez większej presji, tylko powoli się rozpędzać.

Trener mówił o „mniej stresujących warunkach” dla ciebie. Czy to oznacza, że zdarzają się momenty, w których nie radzisz sobie z presją?

Tutaj w grę wchodzi chęć bycia w TOP 5, żeby zacząć w Pucharze Świata, bo każdy zawodnik chce być na jak najwyższym poziomie. Uważam się za osobę ambitną i myślę, że zbyt ambitnie do tego tematu podszedłem i na pewno rozpoczęcie od Pucharu Kontynentalnego jest dobre dla mnie. Mówiąc kolokwialnie, mniej „spinam się” przy tym wszystkim.

Jak wyglądają wasze relacje z trenerem Thurnbichlerem?

Relacje z trenerem Thurnbichlerem są naprawdę dobre. To jest dalej młody trener, który dobrze rozumie potrzeby młodszych zawodników i fajnie mi się z nim dogaduje w kwestiach technicznych i treningowych. Naprawdę można na niego liczyć.

Trener zdradzał plany wobec ciebie? Spodziewasz się włączania do kadry A w nadchodzącym sezonie?

Jest taka możliwość i on mi to nakreślił. Kwestia tego, że przechodzę do Pucharu Kontynentalnego to kwestia, żeby wygrać sezon i nie jest to przekreślone, że nie wrócę do Pucharu Świata. Kto jest najlepszy, na niego pojedzie. Tak będzie zawsze i tak będzie teraz.

Przez wiele osób jesteś nazywany jedną z największych, ale też spotkałem się ze stwierdzeniem, że największą nadzieją polskich skoków narciarskich. Jak do tego podchodzisz?

Nie lubię tego określenia. Uważam to za „pompowanie balonika”. Było już bardzo wiele młodych polskich skoczków, którzy uważani byli za nadzieje polskich skoków. Niestety to nie jest tak, że w młodym wieku, jak to się pokazuje, to przenosi się to na warunki seniorskie. Myślę, że każdy ma taką samą szansę, tylko pytanie, czy ją wykorzysta? Szczerze mówiąc, nie lubię takich gier, szczególnie przed sezonem, bo to niepotrzebne nakładanie presji na siebie.

W kadrze B doszło do zmian. Maciej Maciusiak odszedł z funkcji trenera. Było to dla ciebie zaskoczeniem?

Trener Maciusiak przekazał nam pod koniec zeszłego sezonu zimowego po zawodach w Lahti, że prawdopodobnie będzie to jego ostatnia kampania. Bardzo długo był trenerem i nie mogę złego słowa powiedzieć, bo bardzo fajnie mi się z nim współpracowało, a działo się to przez długie lata.

Jakbyś miał wyciągnąć największe pozytywy z waszej współpracy, to co byś wskazał?

Na pewno bardzo dobre przygotowanie fizyczne. Od samego początku, kiedy dołączyłem do kadry pierwszy sezon współpracowałem z trenerem Maciusiakiem, wtedy był prawdopodobnie jeszcze trenerem w juniorach. Wskażę na kwestie techniczne. Poznałem ten sport z profesjonalnej strony.

Teraz trenerem został David Jiroutek. Nie trenujecie ze sobą długo, ale jakie są twoje pierwsze wrażenia?

Z trenerem Davidem współpracuję od końcówki października. Niejednokrotnie mijaliśmy się, ale też byliśmy na obozach letnich razem, natomiast trenowałem wyłącznie z , więc głębsza relacja pomiędzy mną a Davidem Jiroutkiem trwa od tygodnia. Mogę powiedzieć, że jest to dobry trener z dobrymi perspektywami i dotychczas dobrze się współpracuje.

Zastanawiam się, jak widzisz przyszłość polskich skoków narciarskich? Jako młody skoczek masz przed sobą jeszcze wiele lat kariery, jednak patrząc na obecną kadrę, można dojść do wniosku, że powoli musi następować wymiana pokoleniowa.

To naprawdę trudne pytanie. , i Piotrek Żyła mają już swoje lata, więc myślę, że bliżej niż dalej do zakończenia ich karier. Następnymi zawodnikami są Aleksander Zniszczoł, Paweł Wąsek, czy cała kadra B. Wszystkie chłopaki, którzy są obecnie powoływani do kadr, ale też w juniorach mają potencjał, żeby zdobywać najlepsze lokaty, ale czas pokaże.

Zdarza ci się zaczerpnąć rady u któregoś z weteranów polskich skoków? Może masz w kadrze jakiegoś przyjaciela, na którym szczególnie możesz polegać?

Jesteśmy jedną, zgraną grupą i bardzo dobrze się dogadujemy. Wiem, że jeżeli miałbym z jakąkolwiek rzeczą problem, to mogę iść do każdego z chłopaków i posłużą mi dobrą radą. Przede wszystkim samo to, że jestem z nimi na treningach, wiele dla mnie znaczy. Mogę wiele z tego wynieść.

Co na przykład?

Chociażby podejście do każdego skoku, odbicia na siłowni czy przysiadu z ciężarem. Także to, co się robi po treningach, by osiągać jak najlepszą regenerację.

Kiedy rozmawiałem z Kamilem Stochem, bardzo cię wychwalił jako człowieka i zawodnika. To nie jedyna osoba, która mówi o tobie w samych superlatywach.

Kamil był moim idolem z dzieciństwa, więc bardzo to miłe. To pewnego rodzaju wyzwanie, ale chciałbym temu sprostać, żeby tak było.

Czytaj też:
Kamil Stoch dla „Wprost”: Nie składam żadnych deklaracji. Chcę wziąć udział w tym „cyrku obwoźnym”

Okej, znamy twojego polskiego idola, a spoza kraju kogoś podziwiałeś?

Tak, Gregora Schlierenzauera i Thomasa Morgensterna. Mocno ich dopingowałem, kiedy byli na szczycie, jednak myślę, że to kwestia tego, że sobie ich upodobałem (śmiech).

Polskie skoki narciarskie są teraz tak rozwinięte, że młodzi skoczkowie mają możliwość trenować na najładniejszych obiektach pod okiem znakomitych trenerów...

Moim zdaniem warunki do uprawiania skoków narciarskich w Polsce, szczególnie tu w terenach górzystych, czy w klubach sportowych naprawdę wyglądają coraz lepiej. Cała infrastruktura, mam tu na myśli skocznie narciarskie, hale, czy siłownie są bardzo rozbudowywane, a trenerzy doszkalani. Młodzież ma możliwość ogromnego rozwoju. Myślę, że najlepiej przemawia za tym Szkoła Mistrzostwa Sportowego, gdzie jak się jest w klubie i zaczyna się skakać, wejście do niej to przeskok i przejście na poziom profesjonalny, który ukierunkowuje go pod dany sport. Pamiętam, że jak ja zaczynałem skakać w klubie sportowym w Wiśle wszyscy zaczynaliśmy od kombinacji norweskiej, a to było dobre jako ogólnorozwojowy trening, a po przyjściu do szkoły sportowej był wybrany trening bardziej specjalistyczny pod daną dyscyplinę. Jestem bardzo z tego zadowolony.

Na koniec zapytam, za jakiego skoczka uważasz się w tej chwili i jakie są twoje cele?

Obecnie skupiam się na tym, żeby przede wszystkim skakać jak najlepiej i regularnie punktować w Pucharze Świata. Myślę, że to jest taki realny cel na ten sezon. Trudno mi ocenić się samemu, ale myślę, że jestem skoczkiem, który ma duże szanse na bycie bardzo dobrym lotnikiem.

Czytaj też:
Adam Małysz dla „Wprost”: Skoczkowie nie muszą od razu wygrywać. Dobrze byłoby mieć swojego Daniela Tschofeniga
Czytaj też:
Co się dzieje z żoną Dawida Kubackiego? Skoczek wyjaśnia sytuację