Słodko-gorzki konkurs w Engelbergu. Dawid Kubacki najlepszym z Polaków

Słodko-gorzki konkurs w Engelbergu. Dawid Kubacki najlepszym z Polaków

Dawid Kubacki
Dawid Kubacki Źródło:Newspix.pl / EXPA/JFK
Niedzielny konkurs indywidualny w Pucharze Świata w Engelbergu okazał się słodko-gorzki dla Polaków. Dawid Kubacki i Kamil Stoch wypadli przyzwoicie, ale już Piotr Żyła zaliczył sporą wpadkę.

Pięciu Polaków zakwalifikowało się do niedzielnego konkursu indywidualnego w Engelbergu. Po kompletnie nieudanej sobocie był to dobry prognostyk przed głównymi zawodami, zwłaszcza że Piotr Żyła zajął miejsce w pierwszej dziesiątce. Niestety nie utrzymał tak wysokiej formy.

Tylko dwóch Polaków w serii finałowej

Pierwsza seria zakończyła się po myśli tylko części reprezentantów Polski, ponieważ po kwalifikacjach niektórzy obniżyli formę. Przede wszystkim zawiódł wspomniany już „Wiewiór”, który w eliminacjach był 7., a potem nawet nie zakwalifikował się do drugiej serii. Mimo dobrej prędkości poleciał na 127,5 metra, dostał notę 132,3 i znalazł się poza trzydziestką. Zbyt słabo wypadli też Maciej Kot (127 metrów i 128,5 punktu) oraz Paweł Wąsek (128,6 punktu).

Awansować udało się tylko Dawidowi Kubackiemu i Kamilowi Stochowi. Pierwszy z wymienionych, kiedy już wylądował, był z siebie ewidentnie zadowolony. 138,5 metra to bowiem naprawdę przyzwoity wynik, podobnie jak nota 148,9 punktu. Starszy z liderów naszej kadry wylądował znacznie bliżej – na 126. metrze – lecz 140,8 „oczka” pozwoliło mu przejść do drugiej serii. Po pierwszej serii Kubacki był 14., a Stoch 23.

Drugi z wymienionych pojawił się na belce jako siódmy zawodnik w kolejności, zaraz po Stephanie Leyhe. Reprezentant Polski wylądował nieco bliżej niż Killian Peier czy Domen Prevc, ale dostał notę 142,3 i z łączną 283,1 wskoczył przed Słoweńca. Kubacki z kolei wystartował po innym zawodniku z tego kraj, czyli po Anze Lanisku. Nasz rodak wylądował bliżej niż Słoweniec, ponieważ doleciał na 132. metr i do tego nieco zachwiał się przy lądowaniu. Ocena 141,9 i łączna 290,8 dała mu miejsce w drugiej dziesiątce na koniec zawodów.

Wspaniały wyczyn Stefana Krafta

Niesamowite sceny rozegrały się za to na samym finiszu konkursu, gdy Gregor Deschwanden osiągnął 137. metr i objął prowadzenie w spektakularnym stylu. Zaraz po nim o 5 metrów dalej wylądował Stefan Kraft, uzyskując blisko 19 punktów przewagi nad Szwajcarem. Ani Andreas Wellinger, ani Pius Paschke nie potrafili go dogonić. 33-letni Niemiec po raz trzeci znalazł się na podium (najniższy stopień).

Walka o zwycięstwo rozegrała się między Janem Hoerlem i Kraftem. 25-latek nie zdołał jednak prześcignąć swojego rodaka, oddając zbyt krótki skok. To lider klasyfikacji generalnej wygrał konkurs 5. razy w tym sezonie. Biało-Czerwoni na koniec zawodów zajęli te same lokaty, co po pierwszej serii.

Czytaj też:
Świetna wiadomość dla Polaków! Akurat przed Turniejem Czterech Skoczni
Czytaj też:
Adam Małysz przewidział problemy polskich skoczków? Te słowa to potwierdzają