28 marca Hubert Hurkacz rozegrał kolejny mecz w ramach Miami Open. Ten turniej kojarzy mu się bardzo dobrze, ponieważ wygrał go w poprzednim roku. Wtedy to w zawodach rangi ATP 1000 sprawił dużą niespodziankę, ale nie jest wymieniany w gronie faworytów do ponownego sukcesu. Tym razem wrocławianin rozpoczął rywalizację od drugiej rundy, pokonując w niej Arthura Rinderknecha bez większych kłopotów.
Trudny pierwszy set w meczu Huberta Hurkacza z Asłanem Karacewem
Jak zapowiadano, tak też było. Już w pierwszym secie Rosjanin występujący jako bezpaństwowy zawodnik, sprawił naszemu reprezentantowi spore kłopoty. Przez całą pierwszą część meczu nie pozwalał Hurkaczowi, aby ten odskoczył na kilka gemów. Jeśli już Biało-Czerwony wygrywał daną partię, za chwilę jego oponent spinał się i go doganiał.
Ich wymiany były jednak efektowne, bo obaj tenisiści grali tak, jakby za punkt honoru obrali sobie zdobywanie punktów głównie po sprytnych zagraniach. Później z kolei większą rolę zaczęły odgrywać serwisy. Minimalnie lepszy w obu kwestiach okazał się Polak, dlatego wygrał pierwszy set 7:5.
Asłan Karacew walczył dzielnie
W drugim secie już tak łatwo Hurkaczowi nie szło. Głównie dlatego, że jego przeciwnik bardziej przykładał się do poszczególnych zagrań pod kątem technicznym. Dużą przewagę dawały mu dokładne forhendy i niezłe serwisy. W tym drugim aspekcie wrocławianin jednak nie odstawał i nadrabiał „oczka”, choć przez pewien czas Rosjanin trzymał go na dystans.
Niedokładność Biało-Czerwonego z czasem zaczynała go coraz bardziej irytować i po jednym z nieudanych odbiorów serwisu dał temu wyraz. Rzucił rakietą o ziemię, denerwując się wyraźnie na samego siebie. Koniec końców Polak nie dał rady dogonić przeciwnika i o wyniku meczu musiała zadecydować trzecia partia.
Hubert Hurkacz zdominował rywala w trzecim secie
Niezwykle trudny pierwszy gem w niej wygrał właśnie wrocławianin, choć kosztowało go to wiele nerwów i energii. Nie ustrzegł się w nim błędów, jak przy woleju, ale dzięki temu, iż zaczął grać bardziej agresywnie, dopiął swego. Na dwugemowe prowadzenie wyszedł natomiast dzięki przełamaniu w kolejnej części seta. Trzeci z kolei padł łupem Hurkacza dzięki znakomitemu serwisowi.
Do końca spotkania Polak przewagi nie roztrwonił i awansował do następnej rundy Miami Open, choć w samej końcówce Rosjanin próbował wybić naszego reprezentanta z rytmu w niesportowy sposób. Tuż przed kluczowym gemem poprosił bowiem o pomoc fizjoterapeutę. Nawet to jednak nie pomogło Karacewowi i w ostatnim gemie został wypunktowany przez Hurkacza.
Czytaj też:
Zwycięzca PŚ w skokach zgarnął fortunę. Ile zarobili Kamil Stoch, Piotr Żyła, Dawid Kubacki i inni?