Iga Świątek pokonała w półfinale Coco Gauff w godzinę i 47 minut i zameldowała się w finale. Tam pierwsza rakieta świata zmierzy się z Aryną Sabalenką. To będzie drugi z rzędu mecz o tytuł tych dwóch zawodniczek. Poprzedni miał miejsce w Madrycie i górą była Polka.
Coco Gauff podsumowała mecz z Igą Świątek
Wracając do Gauff, Świątek grała z nią po raz 11. Tylko raz Amerykanka znalazła sposób na pierwszą rakietę świata, a dziesięć razy musiała uznać jej wyższość. Po meczu tenisistka wzięła udział w konferencji prasowej, gdzie opowiedziała o towarzyszących jej emocje. – Czuję teraz więcej negatywnych emocji – przyznała, dodając, że widzi poprawę w swojej grze.
– Prawdopodobnie wygrałbym dzisiaj z kimkolwiek innym. Chciałam być agresywna i czułam, że mi się to udało. Myślę, że przegapiłam kilka piłek w kluczowych momentach – kontynuowała.
– Przegrana jest do bani, ale wiem, że przegrałam, grając we właściwy sposób. Wiem, że jestem dobrym graczem i że w takich momentach stać mnie na więcej – dodała.
Coco Gauff o French Open: Muszę ją pokonać, by wygrać
Coco Gauff podkreśliła, że jej porażka wynikała tylko i wyłącznie z tego powodu, że Iga Świątek była lepszą zawodniczką. Wynik tego meczu może podwójnie ją boleć, bo miała szansę, by wyjechać z Rzymu jako druga rakieta świata. Miałoby to swoje plusy, np. potencjalne starcie z Igą Świątek na French Open dopiero w finale.
– Wiem, że ona (Iga Świątek – przyp. red.) jest tą zawodniczką, którą muszę pokonać, jeśli chcę wygrać Rolanda Garrosa. Zamierzam skorzystać z tego, co nauczyłam się dzisiaj i spróbować zastosować to następnym razem, kiedy zagramy. Mam nadzieję będzie to na Roland Garros – zakończyła.
Czytaj też:
Niecodzienny gość na meczu Hurkacza. Polak miał wsparcie znanego rodakaCzytaj też:
Festiwal przełamań w meczu Hurkacza. Kibice mogli się łapać się za głowę