Droga Aleksandry Kowalczuk do meczu o trzecie miejsce igrzysk nie była łatwa. Niespełna 25-letnia zawodniczka wprawdzie wygrała w 1/8 finału z Rebą Stewart, ale w ćwierćfinale musiała uznać wyższość Miliki Mandić. Porażka z Serbką nie oznaczała jednak pożegnania z turniejem olimpijskim.
Dzięki wygranej Mandić w półfinale, Kowalczuk otrzymała możliwość startu w repasażach. Tam Polka miała do stoczenia dwie walki. W pierwszej z nich mierzyła się z Faith Ogallo. Nasza reprezentantka była zdecydowaną faworytką tego starcia, co potwierdzała od początku starcia. Kowalczuk prowadziła już po pierwszej rundzie, a w trzeciej zdeklasowała rywalkę i ostatecznie wygrała 15:7.
Z faworytką o brąz
Rywalką Polki w drugiej, decydującej o brązowym medalu olimpijskim walce, była Bianca Walden. Brytyjka, która na swoim koncie ma brąz wywalczony w Rio de Janeiro oraz trzy tytuły mistrzyni świata, była faworytką pojedynku. Walkden rozpoczęła pojedynek od ciosu ręką, który przyniósł jej pierwszy punkt. Polka odpowiedziała trafieniem, ale to Brytyjka wygrała pierwszą rundę 4:2.
W drugiej odsłonie rywalizacji jako pierwsza punkt zdobyła Kowalczuk i była to jedyna udana akcja w tej rundzie. Przed decydującą rundą Walkden prowadziła 4:3. Utytułowana Brytyjka na początku trzeciej rundy wyprowadziła celny cios ręką i powiększyła przewagę do dwóch punktów. Mistrzyni świata regularnie przeprowadzała kolejne akcje i ostatecznie wygrała 7:3. Tym samym Walkden sięgnęła po brązowy medal igrzysk olimpijskich.
Czytaj też:
Fatalny mecz Huberta Hurkacza. Polak odpada z igrzysk!