Po tym, jak Anita Włodarczyk i Malwina Kopron zdobyły kolejno złoto i brąz w rywalizacji pań, przed finałem rzutu młotem mężczyzn apetyty polskich kibiców były mocno rozbudzone. Do finału dostali się Paweł Fajdek i Wojciech Nowicki, którzy byli wymieniani w gronie faworytów do medalu olimpijskiego.
Nowicki zaczął mocno
Jako pierwszy z Biało-Czerwonych do koła wszedł Nowicki, który popisał się fenomenalnym rzutem na 81,18 metra i z dużą przewagą nad rywalami objął prowadzenie. Fajdek osiągnął 77,58 m, dzięki czemu po pierwszej kolejce był szósty.
Lider konkursu w drugim rzucie poprawił swój wynik, rzucając na 81,72 m. Lepszy rezultat niż w pierwszej serii, a dokładnie 78,58 m, osiągnął również Fajdek. Tym samym po dwóch seriach Polacy zajmowali kolejno pierwsze i piąte miejsce.
Trzecia seria wyłoniła czołową ósemkę zawodników, którzy kwalifikowali się do ścisłego finału. Ta runda była kolejnym popisem Nowickiego, który rzucił na 82,52 m, bijąc swój rekord życiowy i pozostawiając rywali daleko w tyle. Fajdek z kolei był piąty po rzucie na 78,83 m.
Awans Fajdka na podium
Fajdek w pierwszym rzucie ścisłego finału nie poprawił swojego rezultatu, podobnie jak Nowicki. Dziać się zaczęło w kolejnej rundzie, kiedy to Fajdek rzutem na 81,53 m awansował na drugie miejsce. Występujący po nim Norweg Eivind Henriksen osiągnął rezultat o 5 cm lepszy i zepchnął Polaka na trzecią lokatę.
Walka o medale olimpijskie trwała do ostatniej, szóstej serii. W niej zawodnicy występowali w kolejności odwrotnej do zajmowanych miejsc po pięciu rzutach. Fajdek rzucił poniżej 80 metrów i nie zdołał poprawić swojej pozycji, kończąc konkurs na trzecim miejscu. Henriksen również nie poprawił rezultatu, dzięki czemu to Nowicki sięgnął po złoto olimpijskie.
Czytaj też:
Tokio 2020. Mamy kolejny medal! Prezydent Andrzej Duda pospieszył z gratulacjami