Polska medalistka olimpijska pokazała, co nosiła w plecaku. „Ledwo co chodziłam”

Polska medalistka olimpijska pokazała, co nosiła w plecaku. „Ledwo co chodziłam”

Anna Kiełbasińska
Anna KiełbasińskaŹródło:Newspix.pl / Rafał Oleksiewicz/ PressFocus
Kilka miesięcy przed startem igrzysk Anna Kiełbasińska przeszła operację stopy. Biegaczce udało się jednak nie tylko powrócić do sprawności i wyjechać do Tokio, ale również zdobyć medal olimpijski. Po powrocie z Japonii zawodniczka zdradziła, co nosiła w plecaku i w jaki sposób pomogło jej to odbudować formę.

Anna Kiełbasińska jeszcze pod koniec stycznia błysnęła wysoką formą. W Toruniu pobiła rekord życiowy na 60 m w hali i wszystko wskazywało na to, że tegoroczny sezon będzie dla niej pasmem sukcesów. Kilkanaście dni później biegaczka musiała jednak przejść operację stopy po tym, jak stwierdzono u niej pęknięcie kości. To oznaczało, że dla 31-latki zaczyna się wyścig z czasem o powrót do sprawności i wywalczenia miejsca w kadrze na Igrzyska Olimpijskie w Tokio.

Kartka z plecaka

Kiełbasińska nie dość, że szybko wznowiła treningi, to udało jej się osiągnąć wysoką formę. Tym samym znalazła się w reprezentacji olimpijskiej i była ważnym punktem sztafety 4x400 metrów kobiet. 31-latka wprawdzie nie pobiegła w finale, ale dzięki występowi w eliminacjach również przyznano jej srebrny medal.

Po powrocie z Tokio biegaczka opublikowała dwie fotografie. „Na drugim zdjęciu dziele się z Wami czymś, co było w moim plecaku na każdym treningu i zawodach od kwietnia 2021” – wyjaśniła pod zdjęciem kartki, na której rozpisała cele na czerwiec i sierpień. Zawodniczka planowała m.in. zająć miejsce w pierwszej szóstce biegu mistrzostw Polski na 400 metrów. Ten cel spełniła, finiszując na czwartym miejscu.

Finału nie było, ale medal jest

Kiełbasińska planowała również pobiec nie tylko w eliminacjach, ale również w finale biegu olimpijskiego oraz zdobyć medal igrzysk. Jak wiemy, nie udało jej się jedynie dostać do drużyny, która wystąpiła w kluczowym wyścigu. „Zdobyłam znacznie więcej niż to co tam widzicie! Niby zostaje te 5 proc., ale zyskałam 500 proc. więcej innych wartości. I tego nikt mi nie zabierze” – dodała.

Biegaczka oceniła, że udało jej się osiągnąć 95 proc. celów. Ważny jest jednak kontekst powstania wspomnianych postanowień. „Kiedy spisywałam te cele, to w zasadzie ledwo co chodziłam i pisząc je myślałam sobie, że chyba jestem szalona, ale ponoć dla odważnych świat należy" – przyznała.

instagramCzytaj też:
Przykre wieści od polskiego biegacza. „Nie wiem, czy wystartuję w tym sezonie”

Źródło: WPROST.pl / Instagram