3 września jest znakomitym dniem dla polskich sportowców. Karolina Kucharczyk, która również startowała w tegorocznych igrzyskach olimpijskich, spisała się rewelacyjnie i zdobyła dla naszego kraju kolejny medal – złoty, w skoku w dal.
Lepiej niż w Brazylii
Czy to duże zaskoczenie? Nie, ponieważ przystępowała do konkursu jako wielka faworytka. Kucharczyk jest bowiem mistrzynią świata i już wcześniej ustanowiła rekord świata w swojej konkurencji. Wynosi on aż 6,21 metra.
W stolicy Japonii też nie zawiodła i wywalczyła złoto, które chodziło za nią od pięciu lat. Zawodniczka ta startowała również w Rio de Janeiro, gdzie zajęła drugie miejsce na podium i ten wynik bardzo ją nie satysfakcjonował. – Szlag mnie trafiał, bo wiedziałam, że stać mnie na o wiele więcej. Wygłupiam się, ale taki wynik (5,55 metra), to osiągnęłabym nawet po pijaku – mówiła w rozmowie z Gazetą Wyborczą.
Rywalki zdeklasowane
Tym razem poszło jej dużo lepiej i poprawiła nawet rekord paraolimpijski. W pierwszej próbie objęła prowadzenie z wynikiem 5,87 metra. Poprawiła go w drugiej na równe 6,00 metra, a najlepszy skok oddała za czwartym razem – wyniósł 6,03 metra. Ten wynik dał jej złoty medal.
Żadna z rywalem nie była w stanie nawiązać równorzędnej rywalizacji z Polką. Drugie miejsce zajęła Aleksandra Ruczkina z Rosyjskiego Komitetu Olimpijskiego (5,49 metra), a trzeci Mikela Ristoski z Chorwacji (5,46 metra).
Czytaj też:
Czy to już pora odstawić Grzegorza Krychowiaka? Wnioski po meczu reprezentacji Polski z Albanią