Hakerzy wykradli między innymi dane gimnastyczki Simon Biles oraz tenisistek Venus i Sereny Williams. Do kradzieży informacji przyznała się grupa "Fancy Bears".
W oficjalnym oświadczeniu potępiającym włamanie WADA oświadczyła, iż cybernetyczny atak miał na celu naruszenie światowego systemu anty-dopingowego. Organizacja zasugerowała, że Rosjanie mogli zdobyć się na ów czyn w odwecie za wykluczenie lekkoatletów z tego kraju właśnie z powodu nielegalnego dopingu.
– Musi być jasne, że te akty przestępcze będą wielką przeszkodą w staraniach globalnej anty-dopingowej społeczności o przywrócenie wiary w Rosję – podsumował całe zdarzenie dyrektor generalny Wada Olivier Niggli.
twittertwittertwitter
Rio bez Rosjan
Członkowie IAAF w głosowaniu dotyczącym losów rosyjskich sportowców byli jednogłośni i zdecydowali o tym, że żaden z rosyjskich lekkoatletów nie wystąpi w Rio. Co ciekawe, zawodnikom pozostawiono możliwość startu pod neutralną flagą, jeśli zgodzą się na niezależne badania antydopingowe pod kontrolą międzynarodowej instytucji.
Problemy rosyjskich sportowców zaczęły się od ujawnienia w 2014 roku skali dopingu w rosyjskiej lekkoatletyce. Jedną z pierwszych osób, które powiedziały prawdę o skali wspomagania sportowców oraz ukrywania tego przez oficjeli związku była Julia Stepanowa, którą zdyskwalifikowana za doping. Co więcej, w proceder zaangażowany był m.in. Grigorij Radczenkow, szef laboratorium antydopingowego w Moskwie, który pobierał pieniądze od zawodników za fałszowanie próbek i ukrywanie dopingu. Po ucieczce do USA, Radczenkow opowiedział o wpływach służb specjalnych oraz poleceniach podmiany próbek podczas Igrzysk Olimpijskich w Soczi, co świadczyć miało o tym, że doping w Rosji był działaniem realizowanym na polecenie państwa.