Galeria:
Denis Urubko - kim jest himalaista, który postanowił sam zaatakować szczyt K2?
– To była moja szansa, żeby coś zrobić, a nie tylko siedzieć w bazie. Podjąłem się ataku szczytowego i tak naprawę jestem usatysfakcjonowany, bez tego byłbym wściekły. Wróciłem bez zdobycia szczytu, ale to była ryzykowna sytuacja. Dużo śniegu, zero widoczności, bardzo złe warunki. W tym przypadku moją jedyną słuszną decyzją mógł być powrót – tłumaczył Denis Urubko w rozmowie z TVN24.
Himalaista stwierdził, że nie czuje się winny podjęcia próby samodzielnego zdobycia szczytu. – Myślę, że nie muszę mówić przepraszam. Oni też nie są aniołami. Wielicki pozwolił mi wejść do obozu trzeciego, a później kazał mi wrócić z powodów, których nie rozumiem. Ok, jesteśmy mężczyznami, himalaistami. To nie jest sytuacja, żeby mówić przepraszam. Mnie nikt nie przeprosił za ich błędy. Moje zdanie pozostaje takie samo – podkreślił Urubko.
Urubko opuszcza wyprawę
„Denis Urubko, zgodnie ze swoimi przekonaniami dotyczącymi końca sezonu zimowego, postanowił opuścić Zimową Wyprawę na K2.Decyzja ta została zaakceptowana przez uczestników wyprawy, którzy nie widzieli dalszej możliwości współpracy z Denisem po jego samodzielnej próbie zdobycia wierzchołka”. – napisano na facebookowym profilu Polskiego Himalaizmu Zimowego.
Kilka godzin wcześniej informowano, że Urubko zrezygnował z samodzielnego zdobycia szczytu K2. Rzecznik wyprawy na K2 Michał Leksiński w rozmowie z Wirtualną Polską przyznał, że wobec wspinacza mogą być wyciągnięte konsekwencje. Leksiński w rozmowie z portalem sportowefakty.wp.pl poinformował, że kontakt z Denisem Urubką nastąpił dzięki rotacji zespołów, które spotkały himalaistę. 26 lutego po godzinie 13 potwierdzono, że Denis Urubko wrócił już do bazy. –Mógł zobaczyć, że na tej wysokości warunki atmosferyczne nie pozwalają na dalszą działalność i postanowił schodzić – ocenił rzecznik.
Czytaj też:
Wielicki zdradza powody rezygnacji Urubki z wyprawy na K2: Zespół go nie chciał