Bunt w kadrze siatkarek, chcą odwołania trenera. PZPS murem za Nawrockim

Bunt w kadrze siatkarek, chcą odwołania trenera. PZPS murem za Nawrockim

Reprezentacja polskich siatkarek
Reprezentacja polskich siatkarek Źródło:Newspix.pl / Jakub Piasecki
Afera w polskiej reprezentacji siatkarek. Zawodniczki wskazują na serię błędów Jacka Nawrockiego i domagają się odwołania szkoleniowca. PZPS stoi murem za trenerem. Tymczasem już wkrótce nasz zespół czeka turniej kwalifikacyjny do igrzysk olimpijskich.

Jak podaje „Gazeta Wyborcza”, siatkarki wystosowały pismo do PZPS twierdząc w nim, że Jacek Nawrocki faworyzował dwie juniorki: Magdalenę Stysiak oraz Marię Stenzel. Zawodniczki narzekały także na komunikację w reprezentacji i złe traktowanie podczas treningów. Domagały się również odwołania szkoleniowca. Konflikt na linii zawodniczki – trener miał trwać od kilku miesięcy.

PZPS murem za trenerem

Władze PZPS stanęły w obronie Jacka Nawrockiego, o czym świadczy m.in. decyzja o przedłużeniu z nim umowy do 2022 roku. – Dziewczyny zwracają uwagę na komunikację z trenerem Nawrockim – że za mało rozmawia z siatkarkami, że powinien poświęcać im więcej czasu, choć pismo nie zawiera żadnych dowodów, że faktycznie tak jest. Nie ma natomiast żadnych zarzutów natury merytorycznej – powiedział rzecznik PZPS w rozmowie z Wirtualną Polską. Janusz Uznański dodał, że pismo podpisało 13 siatkarek, z których 12 znalazło się w kadrze na ostatnie mistrzostwa Europy. Z jego informacji wynika, że trener będzie rozmawiał z zawodniczkami, a z częścią z nich miał się już spotkać prezes PZPS. – Chcemy wyjaśnić sprawę na tym poziomie, być może rozmowy w cztery oczy będą bardziej merytoryczne, mniej będzie w nich emocji – podkreślił.

„Nie chcemy sięgać po radykalne środki”

– Nie zamierzam nikogo zmuszać do gry w drużynie narodowej. Nie chcesz grać w kadrze? Trudno, jest kilka młodych zawodniczek, które mogą dostać szansę. Być może trzeba postąpić tak, jak kilka lat temu zrobili Serbowie, gdy w ich reprezentacji siatkarki buntowały się przeciwko trenerowi Zoranowi Terziciowi. Związek zagroził siatkarkom odebraniem certyfikatów i bunt zażegnano. Nie chcemy jednak sięgać po radykalne środki – zaznaczył prezes PZPS Jacek Kasprzyk w wywiadzie dla Przeglądu Sportowego.

Lista zarzutów wobec trenera

W odpowiedzi siatkarki nadesłały do redakcji „Gazety Wyborczej” kolejne oświadczenie, w którym podkreślono, że „główne zarzuty pod adresem trenera to akceptowanie przez niego zażyłych relacji jednego z członków sztabu szkoleniowego z jedną z zawodniczek, nagminne złe wypowiedzi na temat swoich podopiecznych, próba wewnętrznego skłócenia zespołu z Magdaleną Stysiak, bagatelizowanie stanu zdrowia zawodniczek i brak kontaktu z trenerem poza sezonem kadrowym”. „Zarzuty związane z tak późną reakcją ze strony drużyny były spowodowane dbałością o dobro zespołu i chęcią zaspokojenia oczekiwań kibiców, którzy byli dla nas wsparciem w tym ciężkim sezonie kadrowym” - podkreśliły zawodniczki dodając, że „informowały PZPS o problemach już po zakończeniu Mistrzostw Europy a problem został celowo odłożony w czasie, aby obarczyć je winą tuż przed samymi kwalifikacjami do Igrzysk Olimpijskich”.

Przed naszą kadrą stoi bowiem poważne wyzwanie. Na początku stycznia zawodniczki zagrają m.in. z Holandią, Bułgarią i Azerbejdżanem o awans na igrzyska olimpijskie.

Źródło: Gazeta Wyborcza / Wirtualna Polska, Przegląd Sportowy