Sezon skoków narciarskich rozpoczął się dla biało-czerwonych szczęśliwie. Podopieczni Michala Dolezala zajęli trzecie miejsce w inauguracyjnym konkursie Pucharu Świata w Wiśle. Rywalizację wygrała kadra Austrii, a tuż za nimi uplasowała się reprezentacja Niemiec.
Pandemia koronawirusa niesie za sobą wiele ograniczeń, m.in. te związane z możliwością przemieszczania się. W związku z tym ekipy sportowców głowią się, w jaki sposób zorganizować komfortowy przejazd swoim podopiecznym na kolejne konkursy.
– We wtorek chłopaki wsiadają do samochodów i jadą do Travemunde, skąd wypływają promem do Helsinek. Sama podróż promem trwa ok. 30 godzin, a później trzeba jeszcze 8 godz. jechać samochodem na północ Finlandii do Ruki – zapowiadał kilka dni temu Jan Winkiel sekretarz generalny Polskiego Związku Narciarskiego w rozmowie z RMF FM.
Podróż promem potrwa 30 godzin, ale każdy z zawodników ma wygodne łózko. Naprawdę można spokojnie wypocząć. A co najważniejsze jest bezpiecznie, bo jeżeli chodzi o loty do Finlandii, to już parokrotnie w ostatnim czasie były one odwoływane – przekazał Winkiel.
Skoczkowie podróżowali promem. Jak wrażenia?
Jak podaje portalmorski.pl, prom Finnmaid, którym podróżowali polscy skoczkowie, to prom typu ro-pa, czyli „przeznaczony w większym stopniu do przewozu ładunków, z relatywnie mniejszą liczbą miejsc pasażerskich, niż na porównywalnych (dużych) »zwykłych« promach pasażersko-samochodowych”
Dawid Kubacki został zapytany przez jedną z fanek, jak mija mu podróż. „Na promie fajnie, bo można się wyspać normalnie. Tylko trochę trzęsie i buja” – napisał na Instagramie.
instagramCzytaj też:
Maradona na czołówkach gazet z całego świata. Tak żegnana jest legenda futbolu