Saga z Robertem Lewandowskim w roli głównej odnośnie jego transferu przeciągała się tygodniami, a właściwie miesiącami. Kiedy jasne stało się, że faworytem do pozyskania Polaka jest FC Barcelona, była to wiadomość wywołująca szok. Po długim okresie trudnych, żmudnych negocjacji oraz jasnych deklaracji napastnika co do chęci odejścia, Dumie Katalonii w końcu udało się porozumieć z Bayernem Monachium i ściągnąć „Lewego”. 24 lipca nad ranem (czasu polskiego) kapitan Biało-Czerwonych zadebiutował w nowym zespole.
El Clasico. Robert Lewandowski zadebiutował w FC Barcelonie z nietypowym numerem
Stało się tak, choć z Blaugraną snajper odbył zaledwie kilka treningów. Mimo tego szybko miał okazję zmierzyć się z Realem Madryt, aczkolwiek jedynie w ramach towarzyskiego El Clasico. Spotkanie zostało rozegrane w Stanach Zjednoczonych, w Las Vegas.
W kontekście Lewandowskiego kibice zwrócili uwagę również na… Nietypowy numer na koszulce. Przez lata przyzwyczailiśmy się, że nosi on „9”, tymczasem z Królewskimi zagrał z „12” na plecach. Nie należy się jednak do tego przywiązywać, ponieważ w presezonie nowi zawodnicy często grają z losowymi numerami. Prawdopodobnie już niebawem Polak przechwyci swój ulubiony od Memphisa Depaya.
Wynik El Clasico rozstrzygnął piękny gol Raphinhi
Pod względem sportowym natomiast napastnik zaprezentował się przyzwoicie, choć gołym okiem dało się zauważyć, że jeszcze nie w pełni rozumie się z nowymi kolegami z zespołu. Mimo tego doszedł do dwóch sytuacji strzeleckich. Gola jednak nie zdobył, bo najpierw skutecznie interweniował Thibaut Courtois, a potem rywal zablokował Polaka na siódmym metrze. Na drugą połowę „Lewy” już nie wyszedł, podobnie jak wielu jego partnerów z Blaugrany.
Ostatecznie spotkanie zakończyło się wynikiem 1:0 dla Barcelony po bramce Raphinhi z 27. minuty. Brazylijczyk również jest nowym nabytkiem Dumy Katalonii. Zwycięskie trafienie zaliczył, uderzając z dystansu w przepiękny sposób. Później w słupek uderzył jeszcze Federico Valverde, a kilka dogodnych okazji zmarnowali między innymi Franck Kessie czy też Marco Asensio.
twitterCzytaj też:
Męczarnie Legii Warszawa w meczu z Zagłębiem Lubin. Wojskowi uciekli spod topora