Do wypadku z udziałem Adriana Miedzińskiego doszło w piątek 26 sierpnia, w trakcie meczu żużlowej pierwszej ligi między Stelmetem Falubazem Zielona Góra a Abramczyk Polonią Bydgoszcz – podaje tvn24.pl. Podczas jednego z wyścigów 37-latek przy pokonywaniu wirażu stracił panowanie nad motocyklem i wpadł na jadącego tuż obok niego Maxa Fricke'a.
Adrian Miedziński miał poważny wypadek
Obaj zawodnicy upadli na tor, a Australijczyk nie odniósł poważnych obrażeń. O wiele mniej szczęścia miał Polak, który stracił przytomność i został przetransportowany do szpitala w Zielonej Górze. Jak przekazał jego klub w komunikacie opublikowanym w mediach społecznościowych, Miedziński został wprowadzony w stan śpiączki farmakologicznej.
Przeprowadzone badania wykazały uraz aksonalny oraz urazy odcinka szyjnego i piersiowego kręgosłupa. Wszystkie nasze myśli są z Adrianem. Wielokrotnie udowadniał on, jak silnym jest zawodnikiem i wiemy, że także teraz to pokaże! Adrian – jesteśmy z Tobą! W tym momencie Twoje zdrowie jest dla nas najważniejsze!– czytamy.
Jak podaje tvn24.pl, wprawdzie życiu żużlowca nie zagraża niebezpieczeństwo, ale w podobnych przypadkach, kiedy dochodzi do urazu aksonalnego, aż 90 proc. pacjentów nie odzyskuje przytomności. Tego typu uraz jest uznawany za najbardziej zaawansowaną postać urazu zamkniętego mózgu.
Czytaj też:
Śmiertelny wypadek w kościele w Tychach. Nie żyje 57-letni mężczyzna