Po porażce z Serbią stało się jasne, że Polki muszą wygrać z Amerykankami, by liczyć się w walce o awans do ćwierćfinału siatkarskich mistrzostw świata. Tak też się stało, a Biało-Czerwone wypunktowały słabości utytułowanych rywalek i pokonały je w trzech setach.
Jak po zakończeniu meczu oceniła Weronika Szlagowska, podczas spotkania w grze naszej drużyny wszystko funkcjonowało tak, jak należy. – Od zagrywki, po blok, który był momentami kluczowy. System blok-obrona działał bardzo dobrze. Amerykanki musiały się bardzo natrudzić, żeby zdobyć punkty – przyznała w rozmowie z tvpsport.pl.
MŚ w siatkówce. Przełomowy mecz Polek
Przyjmująca została zapytana o to, czy mecz z mistrzyniami olimpijskimi był „meczem założycielskim” kadry Stefano Lavariniego, czyli momentem przełomowym naszej drużyny narodowej, która aspiruje do poziomu najlepszych ekip na świecie.
Myślę, że tak. Od początku było zakładane, że chcemy dążyć do poziomu takich drużyn, jak np. Stany Zjednoczone. Trener to powtarzał i my też, czasami do znudzenia. Taki był nasz cel, aby wzrastać mentalnie, jako zespół – przyznała.
Początkowo Biało-Czerwone miały problem z przyjęciem, a słabszą formę prezentowała Olivia Różański. Mimo to Polki wykorzystały pozostałe atuty, budując przewagę dzięki kontrom. Według Szlagowskiej kluczową rolę w zespole odegrała Magdalena Stysiak. – Skończyła ogrom ataków, świetnie wybierała kierunek, często nad blokiem. Super, że się rozkręciła, bo początek nie był łatwy, przegrywałyśmy w pewnym momencie sześcioma punktami – oceniła.
Czytaj też:
Polskie siatkarki po meczu z USA pną się do góry. Tak wygląda tabela mistrzostw świata w siatkówce