Polak został zdyskwalifikowany w Engelbergu. Jakub Kot wyjaśnia, jak to dostrzeżono

Polak został zdyskwalifikowany w Engelbergu. Jakub Kot wyjaśnia, jak to dostrzeżono

Paweł Wąsek
Paweł Wąsek Źródło: PAP / Grzegorz Momot
Podczas niedzielnych kwalifikacji do konkursu w Engelbergu Paweł Wąsek został zdyskwalifikowany. Polak wytłumaczył, że doszło do tego przez rozpięty zamek. Były skoczek i ekspert Jakub Kot postanowił zdradzić, jak kontroler to wyłapał oraz wyjaśnił, czym jest „oko szpiega”.

Paweł Wąsek jest przyszłością polskich skoków. Pochodzący z Cieszyna zawodnik dobrze wszedł w ten sezon Pucharu Świata. Po konkursach w Engelbergu 17 i 18 listopada 23-latek uplasował się na 25 miejscu w klasyfikacji generalnej. Dotychczas Polak zdobył 84 punkty.

Dyskwalifikacja Pawła Wąska

Niedzielnego konkursu Paweł Wąsek nie zaliczy do udanych. Mimo że w kwalifikacjach uzyskał odległość 123,5 m, która dawała mu pewny awans do konkursu, to ostatecznie Polak został zdyskwalifikowany. Tuż po tej decyzji podano informację, że skoczek miał nieprzepisowy strój.

Na antenie TVP Sport zawodnik przyznał, że dyskwalifikacja wynikała z powodu niedopiętego zamka. WP Sportowe Faktów zauważają, że przy pierwszej kontroli na górze skoczni, zawodnik dostał pozwolenie na start. W związku z tym dziennikarze porozmawiali z byłym skoczkiem Jakubem Kotem o tej sprawie.

Czym jest tzw. oko szpiega?

Ekspert Eurosportu podkreśla, że po kontroli skoczkowie muszą zejść jeden, albo dwa schodki w dół. – Kładzie się narty, skoczek wychyla się do przodu, żeby sprawdzić, czy wiązania są dobrze zapięte i wtedy może mu się zamek lekko rozjechać – dodał w rozmowie z WP Sportowe Fakty.

Ponadto Jakub Kot zauważa, że kontroler wyłapałby nawet fakt, gdyby skoczek po wylądowaniu dopiął zamek. Pracownicy odpowiedzialni za kontrole sprzętu widzą zawodnika oraz jego kombinezon za pomocą tzw. oka szpiega. – W przypadku Pawła albo starter zgłosił kontrolerowi, że zamek jest rozsunięty albo sam kontroler zobaczył to w transmisji telewizyjnej i od razu poszła informacja, że trzeba Polaka zdyskwalifikować – wyjaśnił.

Ten przepis obowiązuje w skokach narciarskich już od paru sezonów, ale zdaniem byłego skoczka nie ma wpływu na skok. – Musiałby być cały zepsuty, by powietrze dostało się do wewnątrz i wtedy mogłoby dać przewagę. Nikt jednak tak nie kombinuje, bo przepis jasno określa dyskwalifikację – zakończył.

Czytaj też:
To stąd te wszystkie problemy Stocha. Thurnbichler wyjaśnił sekret gorszej formy skoczka
Czytaj też:
Znany trener martwi się o Kamila Stocha. Ta jedna kwestia zmienia wszystko

Źródło: WP Sportowe Fakty