Trwa fatalna passa w karierze Jana Bednarka. Po tym, jak wrócił do Southamptonu z wypożyczenia do Aston Villi, polski defensor wziął udział w meczu właśnie tych dwóch zespołów. Broniąc barw The Saints miał duży wpływ na ostateczny wynik spotkania, aczkolwiek nie w taki sposób, jakiego by sobie życzył.
Premier League. Southampton prowadziło z Wolverhampton
Starcie z ekipą z Birmingham było dla niego drugim po powrocie z wypożyczenia i jak się okazało również nieudanym. Za pierwszym razem Święci przegrali 0:3 z Brentfordem, a tym razem polegli 1:2 w starciu z Wolverhampton. Reprezentant Polski walnie przyczynił się do tego, by to drużyna gości cieszyła się z trzech punktów.
Podopieczni trenera nie wykorzystali nawet faktu, że prowadzili 1:0 od 24. minuty po bramce Carlosa Alcaraza. Jego wspaniały strzał ze skraju pola karnego dał Southampton prowadzenie, a kilka chwil później Wolves dowiedzieli się, że przez ponad godzinę będą grali w dziesiątkę. Mario Lemina otrzymał bowiem drugą żółtą kartkę za dyskusje z arbitrem i wyleciał z boiska.
Jan Bednarek antybohaterem w meczu Southampton – Wolverhampton
Teoretycznie gospodarze mieli wszystko, by przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę, aczkolwiek nie skorzystali z okazji. Niestety stało się tak w dużej mierze za sprawą Jana Bednarka. To właśnie Polak strzelił… wyrównującego gola. Samobójczego oczywiście i to w kuriozalnych okolicznościach. Po dużym zamieszaniu w polu karnym jeden z rywali strzelił prosto w Biało-Czerwonego. Ten zaś stracił równowagę, futbolówka zaplątała mu się między nogami i razem z nią wpadł do własnej bramki.
Wszystko działo się w 73. minucie. Kwadrans później Wolverhampton zdobyło jeszcze jednego gola, tym razem cieszył się Joao Gomes. Jak się okazało, Portugalczyk ustalił wynik spotkania. Southampton z Bednarkiem w składzie przegrało więc 1:2.
twitterCzytaj też:
Polski piłkarz wraca po zawieszeniu za doping. Hitowy transfer w EkstraklasieCzytaj też:
Dwa nieuznane gole i prezent dla Legii Warszawa. Raków nie zdał egzaminu w Mielcu