Agresja w Ukrainie wciąż trwa. Rosja ani myśli zwolnić i wycofać się z wojny. Wciąż może liczyć na wsparcie Białorusi. Oba państwa korzystają na fakcie, że świat nie opowiedział się wspólnie przeciwko nim. Widać to na przykładzie sportu, gdzie sportowcy ze wschodu mogą mniej lub swobodniej rywalizować z resztą atletów na arenach międzynarodowych.
Rosja chce przejąć ukraińskie kluby i sportowców
O tym, że Rosja za nic sobie bierze kolejne groźby wykluczenia ze startów, może świadczyć nowy projekt ustawy, który już wkrótce trafi do tamtejszej Dumy. W Komisji Dumy Państwowej ds. Kultury Fizycznej i Sportu przyjęto projekt ustawy, na mocy której sportowcy i kluby z terenów zajętych przez Rosję mieliby reprezentować ten kraj na arenie międzynarodowej, a także należeć do krajowych rozgrywek. Co więcej, mowa tu nie tylko o terenach Donieckiej i Ługańskiej Republiki Ludowej, które ogłosiły secesję od Ukrainy, ale także tereny, które nigdy nie wyrażały poparcia dla Rosji.
W projekcie ustawy są nawet wymienione tereny, których Rosja nie zajęła, ale rości sobie do nich pretensje. Pomysł już został przyjęty i skierowany do obrad w tamtejszej Dumie. Przegłosowanie będzie prawdopodobnie formalnością. W ustawie wspomniano także o finansowaniu klubów i sportowców. Kraj przeznaczy 3,2 miliarda rubli na poprawę infrastruktury na zajętych terenach. Chodzi tu głównie o dołożenie rosyjskich symboli, bo sportowcy nie mieliby już prawa rywalizować dla Ukrainy czy stypendia dla sportowców.
MKOl nie reaguje na plany Rosji
Wspomniane wsparcie finansowe dla atletów miałoby dotyczyć również tych osób, które w przeszłości reprezentowały Ukrainę. Jak podaje portal interia.pl Rosja uzna tytuły mistrzowskie wywalczone pod flagą wschodnich sąsiadów. Na dziś nie znamy jeszcze reakcji m.in. Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego, który wciąż nie potrafi podjąć twardej decyzji nt. występów sportowców z Rosji i Białorusi na igrzyskach w Paryżu.
Czytaj też:
Nie żyje wybitny polski medalista olimpijski. Przegrał walkę z nowotworemCzytaj też:
Kontrowersyjna opinia Pawła Fajdka ws. Rosji i Białorusi. „USA też jest agresorem”