Zuzanna Górecka dla „Wprost”: Na boisku siatkarskim zobaczycie mnie dopiero wtedy. Nie sądziłam, że to będzie aż tak trudne

Zuzanna Górecka dla „Wprost”: Na boisku siatkarskim zobaczycie mnie dopiero wtedy. Nie sądziłam, że to będzie aż tak trudne

Zuzanna Górecka i Zbigniew Bartman
Zuzanna Górecka i Zbigniew Bartman Źródło: Newspix.pl / Mariusz Palczynski / MPAimages.com
Zuzanna Górecka leczy kontuzję kolana, której doznała w finałowym meczu Tauron Ligi. Na szczęście uraz nie przeszkodził zawodniczce w dopingowaniu swojego partnera Zbigniewa Bartmana w walce na Clout MMA. W rozmowie z „Wprost” przyjmująca zdradziła, kiedy wróci na boisko oraz jak się czuła, oglądając mecze reprezentacji Polski.

Sobotnia gala Clout MMA 1, której twarzą jest m.in. Sławomir Peszko wywołała zainteresowanie wielu sportowców. W co-main evencie zawalczyli ze sobą Tomasz Hajto ze Zbigniewem Bartmanem, a ten pojedynek był obwołany pierwszym w historii starciem piłki nożnej z siatkówką.

Ostatecznie wygrał sport, w którym osiągamy największe sukcesy, czyli siatkówka. Na tej walce nie zabrakło partnerki Zbigniewa Bartmana – Zuzanny Góreckiej, która jest w trakcie leczenia poważnej kontuzji, której doznała w drugim meczu finałowym o złoty medal Tauron Ligi. Udało nam się zamienić z zawodniczką parę słów, w których dowiedzieliśmy się m.in. o tym, kiedy wróci do gry oraz jak się czuła oglądając mecze polskich siatkarek, które osiągnęły historyczny sukces na światowej imprezie.

Czytaj też:
Siatkówka wygrała z piłką nożną, a cesarz został obalony w 16 sekund. Wiele się działo na gali Clout MMA 1

Norbert Amlicki "Wprost": Jak wrażenia po debiucie Zbigniewa Bartmana w oktagonie?

Zuzanna Górecka, ŁKS Commercecon Łódź: Nigdy nie byłam na takiej gali, więc to było dla mnie zupełnie coś nowego. Siedziałam w pierwszym rzędzie! Towarzyszyły mi gigantyczne emocje i chyba też nigdy wcześniej się tak nie denerwowałam.

Nawet przed ważnymi meczami?

Chyba tak. Przede wszystkim bałam się o jego (Zbigniewa Bartmana – przyp. red.) zdrowie i żeby nic się nie wydarzyło. Ale wygrał tę walkę i nic się nie stało. Jestem przeszczęśliwa i rozpiera mnie duma.

Odetchnęła pani z ulgą, kiedy zobaczyła, że Zbigniew Bartman dusi Tomasza Hajtę i sędzia przerywa ten pojedynek?

Oj tak, bo Tomek naprawdę pokazał dobrą formę. Chyba nikt – a przynajmniej ja – się tego nie spodziewałam, że będzie aż tak dobrze wyglądać. Wiedziałam, że wyjdzie i będzie chciał wygrać, bo jest byłym sportowcem i tak zwana dusza zawodnika zostaje we krwi. Natomiast wydawało mi się, że ta walka będzie miała zdecydowanie inny przebieg, więc duży szacunek dla niego, bo pokazał się z naprawdę dobrej strony.

Wspomniała Pani, że się obawiała o zdrowie Zbigniewa Bartmana, a jak z nim u pani?

Czytaj też:
Zbigniew Bartman dla „Wprost”: Chciałem zakończyć siatkarską karierę na własnych warunkach

A dziękuję, już powoli wracam na siłownię, gdzie już zaczynam robić coraz więcej czynności. Na boisku siatkarskim zobaczycie mnie dopiero w lutym, mam taką nadzieję. Do tego czasu jeszcze trochę zejdzie, ale przy takiej kontuzji trzeba robić krok po kroku.

Tak się ogólnie przyjęło, że po tej kontuzji wraca się po dziewięciu miesiącach, więc tego się trzymam, bo nie chcę też tego przyspieszać. Jeśli bym zaczęła grać wcześniej, istnieje ryzyko odnowienia urazu, czego nie chcę, bo jestem jeszcze młoda i cała kariera przede mną. Mam czas i to, czy wrócę miesiąc wcześniej, czy później tak naprawdę nie ma już dużego znaczenia, a chcę w 100 proc. wyleczyć tę nogę i wrócić silniejsza.

Jakie uczucia pani towarzyszyły, kiedy doznała tej kontuzji? Ominęło panią sporo w klubie, bo osobiście medalu pani nie odebrała no i krążek w reprezentacji.

Tego medalu z klubem aż nie ominęłam, bo doznałam kontuzji w meczu finałowym (piąty set drugiego spotkania – przyp. red) i też miałam swój wkład, bo pomogłam drużynie się tam znaleźć. Na początku na pewno było mi bardzo przykro. Kiedy leżałam w szpitalu i oglądałam ten mecz w TV żałowałam, że mnie nie ma z dziewczynami. Czasu niestety nie mogłam cofnąć i musiałam się z tym pogodzić, co było naprawdę trudne psychicznie. Nie sądziłam, że to będzie aż tak ciężkie, bo mimo że powiedziałam sobie, że muszę się pozbierać, to w głębi wszystko we mnie siedziało. Niełatwo oglądało się ostatnie mecze (ŁKS Commercecon Łódź pokonał Developres Rzeszów 3:1 – przyp. red.).

Co do kadry, to już trochę czasu od tej kontuzji minęło, a ja też mam swój cel, którym jest wyleczenie tego kolana. Więc już może nie na tyle odcięłam się od kadry, bo cały czas ją oglądam, komentuję mecze, jestem z dziewczynami i je wspieram, natomiast już tak nie przeżywam, że mnie w niej nie ma. Jeszcze wszystko przede mną i wierzę, że ja również taki medal zdobędę.

Czy czuła pani delikatną zazdrość po wywalczeniu historycznego medalu Ligi Narodów, że pierwszy od 55 lat krążek na światowej imprezie, był on bez pani udziału?

To nie była zazdrość, ale może taki żal, że nie mogę w żaden sposób pomóc drużynie. Na pewno nie zazdrość, bo trzymam kciuki za dziewczyny i życzę im samych wygranych meczów, by wróciły z mistrzostw Europy ze złotym medalem.

Sukcesy reprezentacji na pewno mnie motywują do dalszej pracy nad powrotem do zdrowia, bo ja też chcę w tym uczestniczyć i zdobywać medale

Na koniec zapytam o klub ŁKS Commercecon Łódź, w którym pani zostaje na kolejny sezon. Ta decyzja była formalnością, czy miała pani inne oferty i je rozważała?

Raczej to była formalność, bo miałam swój kontrakt podpisany na dwa lata. Nawet o niczym innym nie myślałam. Zresztą zwycięskiego składu się nie zmienia, więc zostałam.

Czytaj też:
Błażej Augustyn dla „Wprost”: Nie jestem super grzecznym człowiekiem. Sporty walki są we mnie
Czytaj też:
Clout MMA wydało oświadczenie dla kibiców. Mowa o rekompensacie za problemy z transmisją

Źródło: WPROST.pl