8 października końca dobiegł reprezentacyjny sezon w siatkówce mężczyzn. Dla Biało-Czerwonych był on wyjątkowo udany, ponieważ w jego trakcie zdobyli złote medale Ligi Narodów oraz mistrzostw Europy. Dodatkowo udało im się również zakwalifikować do przyszłorocznych igrzysk olimpijskich bezpośrednio z kwalifikacji. Tych wszystkich sukcesów nie byłoby, gdyby nie Nikola Grbić, którego ostatnie miesiące wiele kosztowało.
Trudny sezon dla Nikoli Grbicia
Serbski szkoleniowiec wykonał wraz ze swoim sztabem tytaniczną pracę, a nie zawsze były to działania w komfortowych warunkach. Czasem życie utrudniały mu kontuzje kluczowych graczy takich jak Bartosz Kurek lub Mateusz Bieniek, innym razem zmagał się z kłopotem bogactwa na pozycji przyjmującego. Trudne były też kwalifikacje olimpijskie, w których Biało-Czerwoni grali dosłownie resztkami sił.
Sportowe kwestie to jedno. Druga sprawa, której nie należy lekceważyć, dotyczy sfery prywatnej. – Dla mnie jako męża i ojca to było pięć długich miesięcy – stwierdził trener w rozmowie z „Przeglądem Sportowym” – Mieliśmy w sumie 12 dni przerwy między Ligą Narodów a startem przygotowań do mistrzostw Europy i to był jedyny dłuższy okres, jaki mogłem spędzić z rodziną – opowiedział.
Nikola Grbić nie ma zbyt wiele czasu dla rodziny
Selekcjoner wspomniał, że na podróż do Serbii zwykle potrzebuje dwóch dni wolnych z rzędu, a coś takiego praktycznie nie zdarza się w trakcie sezonu reprezentacyjnego. Konieczność przesiadki z samolotu na samolot, a następnie podróż autobusem sprawia, iż 50-latek zwykle traci dwie doby, aby móc spędzić z bliskimi zaledwie jedno popołudnie.
Czasem zdarza się, że rodzina Nikoli Grbicia odwiedza go w Polsce, ale nie dzieje się to często. Dla porównania, gdy szkoleniowiec pracował w rodzimej reprezentacji Serbii, mógł „wyskoczyć” do domu nawet w luźniejszy dzień, gdy na przykład nie było porannego treningu.
Selekcjoner Biało-Czerwonych zapewnia jednak, że ma wsparcie od swoich bliskich, a jego dzieci rozumieją specyfikę zawodu, którym się trudni. – Moi synowie dorastali w tym. Gdy jeszcze kontynuowałem karierę zawodnika, byli zbyt mali, żeby zdać sobie sprawę z rozłąki. Później funkcjonowali już z poczuciem, że wyjazdy to część mojej pracy – podsumował.
Czytaj też:
Siatkarz zdradził kulisy kolacji, którą musiał postawić Norbert Huber. To była wyjątkowa karaCzytaj też:
Aleksander Śliwka zdradził, który siatkarz jest jego najlepszym przyjacielem. Wyjaśnił, dlaczego