27 marca podczas sparingu w Gorzowie Janusz Kołodziej miał poważny upadek. Początkowo wydawało się, że skończyło się na strachu, ale nic bardziej mylnego. Dzień później Fogo Unia Leszno poinformowała, że doznał urazu mostka, a już w kwietniu dziennikarz Tomasz Dryła zdradził, że mostek jest złamany. Wtedy zapowiedział również, że zawodnik sam się rehabilitował podczas świąt wielkanocnych i zamierza zdążyć na pierwszy mecz ligowy z Tauron Włókniarzem Częstochowa (12 kwietnia). To brzmiało jak science-fiction, ale w czwartek klub oficjalnie potwierdził, że kapitan jest gotowy do rywalizacji.
Janusz Kołodziej ryzykuje i nie chce odpuszczać
Nie raz w swojej karierze sympatyczny zawodnik pokazywał, że jest twardzielem. Teraz ma już za sobą kilka sesji treningowych i to niewiarygodne, że wraca. Na łamach portalu WP SportoweFakty sam wyznał, że po złamaniu mostka uraz powinno się leczyć co najmniej 10 tygodni.
– Tak to wygląda u normalnych ludzi. Natomiast wiadomo, że tam, gdzie kończy się logika, zaczyna się żużel – podkreślił Kołodziej z uśmiechem na twarzy.
Kapitan Fogo Unii Leszno nie wygląda na osobę, która boi się, że jej stan zdrowia się pogorszy. Przyznaje, że na początku po doznaniu kontuzji trudno było mu się wyspać i musiał bardzo dbać o to, w jaki sposób układa swoje ciało do snu. Teraz jest już dużo lepiej. Ponadto nauczył się oddychać tak, by nie odczuwać bólu.
– Potrafię się z tym bólem zaprzyjaźnić. On nie jest aż tak mocny. Czuję się bardzo dobrze. Nie mam jakichś większych problemów i jest wszystko w porządku. Naprawdę można ten ból wyłączyć ze swojej głowy – dodał Kołodziej.
Znów może zostać bohaterem Fogo Unii Leszno
Kibice z Leszna zapewne są szczęśliwi, że Kołodziej pojawi się na inauguracji PGE Ekstraligi z Tauron Włókniarzem Częstochowa (początek meczu w piątek o 20:30), lecz będą też drżeć o to, by 39-latek nie miał kolejnego upadku, po którym jego stan zdrowia mógłby się pogorszyć. W swojej karierze Kołodziej już wielokrotnie ratował Unię z opresji i być może tak będzie następnym razem. Kilka razy w przeszłości podkreślał, że czuje się w tym zespole doskonale i teraz mógł poczekać pewien czas na powrót na motocykl, ale wybrał inną drogę – szybkiego wejścia na wysokie obroty. Wyznał też dlaczego się poświęca.
– Musisz podjąć rękawicę, albo czekać dłuższy czas. Ja nie chciałem robić tego drugiego, bo wszystkie spotkania są bardzo ważne. Robię to dla siebie. Czuję, że chcę tego bardzo – podsumował na łamach WP SportoweFakty.
W piątkowym spotkaniu kapitan Byków wystartuje z numerem 10, czyli praktycznie nic się tutaj nie zmienia w stosunku do poprzedniego sezonu, kiedy też praktycznie zawsze był ustawiony na tej pozycji przez menedżera.
Czytaj też:
Jest głos ws. występu Janusza Kołodzieja w meczu z Włókniarzem. „Przechodzi szczegółowe badania”Czytaj też:
Tor w Gorzowie pechowy dla Fogo Unii Leszno. Drugi rok z rzędu