O tym, że Marsman nie jest silnym punktem drużyny gości, wiślacy przekonali się w 11 minucie. Po strzale z narożnika pola karnego Łukasza Garguły bramkarz rzucił się w inną stronę, a piłka wylądowała w bramce. Jednak po półgodzinie Wisła oddała inicjatywę rywalom. W tym czasie w Londynie Fulham prowadził z Odensie 2:0, a gdy w Krakowie w 39 minucie Twente wyrównało po przepięknej przewrotce Luuk de Jonga, wydawało się, że sytuacja "Białej Gwiazdy" jest już beznadziejna. Jednak tuż po przerwie nadzieje odżyły. Po dalekim wykopie Sergeia Pareiki piłka trafiła do Cwetana Genkowa, który mając przed sobą tylko Marsmana bez problemów go pokonał.
Gdy sędzia z Rosji zakończył mecz w Krakowie, zespół Fulham prowadził jeszcze z Odense 2:1. Ostatnie sekundy spotkania w Londynie zmieniły sytuację diametralnie, a wśród wiślaków i na trybunach wywołały eksplozję radości.Co się działo w Londynie? Fulham pewnie prowadziło 2:0, kontrolując przebieg spotkania. W 64. minucie kontaktowego gola dla gości zdobył jednak Hans Henrik Andreasen i doszło do emocjonującej końcówki. W ostatniej minucie doliczonego czasu londyńczycy stracili piłkę na połowie rywali. Goście przeprowadzili szybką akcję i po dośrodkowaniu z prawej strony Norwega Espena Ruuda rezerwowy Senegalczyk Djiby Fall zdobył strzałem głową bramkę, która najbardziej ucieszyła kibiców Wisły.
PAP, arb, zew