Znakomicie radził sobie w środę Adam Małysz z pilotem Rafałem Martonem, którzy uzyskali 38. rezultat na odcinku specjalnym. W końcówce mieli niegroźne na szczęście zdarzenia. Najpierw uderzyła w nich Toyota jednego z uczestników i lekko uszkodziła lewy przód Mitsubishi Pajero, potem z bocznych krzaków wyjechał na nich motocyklista. Orzeł z Wisły szybko zareagował i dzięki temu obyło się bez poważniejszych konsekwencji.
Hołowczyc powiedział dziennikarzom na mecie: - To nie był mój dzień. Od samego startu czułem, że ustawienie zawiasów jest dużo za twarde. Zupełnie nie miałem feelingu w prowadzeniu auta i jechałem tak na przetrwanie. Do tego jeszcze złapaliśmy kapcia. Byliśmy przekonani, że dużo stracimy, ale w sumie nie są wielkie, a do mety jeszcze kawał drogi i będzie się działo. Może dzisiejszy mały kryzys to efekt wczorajszej euforii z prowadzenia w rajdzie? Tak, czy owak trzeba jutro ostro przycisnąć.
Wśród motocyklistów najszybszy na czwartym etapie z San Juan do Chilecito był Hiszpan Marc Coma. W klasyfikacji generalnej pozycję lidera utrzymał Francuz Cyril Despres. Na 21. miejscu jest Jacek Czachor, a na 35. Marek Dąbrowski.
5 stycznia czeka nas piąty etap z Chilecito do Fiambali. Odcinek dojazdowy ma 151 km dla motocykli i quadów oraz 246 km dla samochodów i ciężarówek, a specjalny odpowiednio 265 i 177 km.
pap, ps