Kontrolerzy mieli uwagi do kontraktów
Pierwsza kontrola NIK w spółkach, które przygotowują Euro, odbyła się wiosną 2009 r. Kontrolerzy już wtedy zwrócili uwagę, że aneksy do kontraktów menedżerskich, w których wskazywano jakie cele mają być osiągnięte, by wypłacić premie - były formułowane zbyt ogólnie. - Informowaliśmy o tym w raportach - podkreślił Biedziak. Zarazem poinformował, że w wyniku wcześniejszych kontroli zwracano uwagę, iż do wysokości nagród dla szefów spółek przygotowujących Euro, nie stosuje się tzw. ustawy kominowej. - Takie wyłączenie stosowania ustawy kominowej przewiduje uchwalona we wrześniu 2007 r. specjalna ustawa o przygotowaniach do turnieju Euro - wskazał rzecznik NIK.
Mucha zbada premie prezesów?
Premier Donald Tusk powiedział, że zwrócił się do minister sportu Joanny Muchy oraz do prawników, by precyzyjnie ustalili, czy umowa zawarta z szefem Narodowego Centrum Sportu Rafałem Kaplerem daje uzasadnienie i podstawy dla wypłacenia mu premii. Kapler podał się do dymisji 13 lutego. Ma otrzymać część premii, proporcjonalnie do czasu, który przepracował, ponad 570 tys. zł. Wcześniej minister sportu wydała polecenie wstrzymania tych wypłat. Tusk mówił, że podpisanie z menedżerem umowy, która przewiduje premie, nie jest przestępstwem. Przyznał zarazem, że spierał się z byłym ministrem sportu Mirosławem Drzewieckim na temat uposażeń, a szczególnie systemu premiowego dla menedżerów zaangażowanych w organizację Euro 2012.
Bez premii nie było by Euro 2012?
Według premiera, Drzewiecki argumentował, że jest to przedsięwzięcie skomplikowane, bezprecedensowe, które wymaga kwalifikacji innych niż tylko urzędnicze. Premier podkreślił, że bez systemu premiowego prawdopodobnie nie udałoby się ściągnąć z rynku menedżerów w sytuacji, kiedy w Polsce panowało przekonanie, że nie ma szans na Euro 2012. W ocenie szefa rządu, istotne jest przede wszystkim pytanie, czy premia należy się szefowi NCS, a nie pytanie, kto i dlaczego obiecał premię. Drzewiecki w oświadczeniu napisał, że umowę zakładającą wypłatę premii, która budzi teraz kontrowersje, Kapler podpisał z NCS w maju 2010 roku; a więc już po odejściu Drzewieckiego z resortu. B. minister sportu dodał, że w październiku 2008 roku z Kaplerem podpisano umowę tymczasową w związku z oddelegowaniem go ze spółki PL.2012 do pracy w NCS.
- Pan Rafał Kapler był pracownikiem spółki PL.2012 do końca maja 2010 roku. W tym czasie związany był kontraktem ze spółką PL.2012. Dopiero w dniu 28 maja 2010 roku pan Rafał Kapler podpisał umowę z Narodowym Centrum Sportu, w której zawarte zostały nowe warunki jego współpracy i wynagrodzenia budzącego obecnie kontrowersje - napisał Drzewiecki w oświadczeniu.
ja, PAP