Liga NBA: dogrywki i wielcy przegrani

Liga NBA: dogrywki i wielcy przegrani

Dodano:   /  Zmieniono: 
Wydarzeniem dnia były jednak przegrane czołowych zespołów rozgrywek - Oklahoma City Thunder i Miami Heat. (fot. Darrell Walker/Icon SMI / Newspix.pl )Źródło:Newspix.pl
W trzech z ośmiu wtorkowych meczów koszykarskiej ligi NBA do wyłonienia zwycięzcy konieczne były dogrywki. Wydarzeniem dnia były jednak przegrane czołowych zespołów rozgrywek - Oklahoma City Thunder i Miami Heat.

Prowadzący w Konferencji Zachodniej Thunder dziesiątej w sezonie, a  trzeciej we własnej hali, porażki doznali niespodziewanie z Houston Rockets. O zwycięstwie gości 104:103 zdecydował celny rzut za trzy punkty Courtneya Lee 15,1 s przed końcową syreną. Losy spotkania próbowali odwrócić jeszcze Kevin Durant i Serge Ibaka, ale pierwszy spudłował, a reprezentant Hiszpanii został zablokowany przez Patricka Pattersona.

Gospodarzom nie pomogło 28 pkt i 12 zbiórek Duranta. Liderami grających w ośmioosobowym składzie "Rakiet" byli Lee i Chandler Parsons -  po 21 pkt. - Gdy dwie i pół minuty przed końcem prowadziliśmy 11 punktami, chyba wszyscy uznali, że mecz jest skończony. Oddaliśmy inicjatywę rywalom, pozwoliliśmy im zdobyć kilka łatwych punktów, a sami nie trafialiśmy do  kosza. Jakoś nie dociera wciąż do mnie, że przegraliśmy - przyznał trener Thunder Scott Brooks.

Dwyane Wade mógł 0,8 przed końcem regulaminowego gry zapewnić zwycięstwo Miami Heat w wyjazdowym meczu z Orlando Magic, ale jego rzut okazał się niecelny. W dogrywce był jedynym graczem gości, który trafił do kosza, ale tylko dwa razy i drugi zespół (bilans 31-10) Wschodu przegrał ostatecznie z trzecim (28-15) 98:104. Wade zakończył spotkanie z dorobkiem 28 pkt, sześciu zbiórek i pięciu asyst. Wśród zwycięzców prym wiedli Jameer Nelson - 25 pkt, z czego 12 w  ostatniej kwarcie i dogrywce, i Dwight Howard - 24 pkt i... 25 zbiórek. Granicę 20 w obu tych elementach środkowy Magic przekroczył po raz ósmy w tym sezonie i 40. w karierze. - Załatwił nas Nelson. Był za szybki. I nie chodzi tylko o to, że  często trafiał, ale rozbijał naszą defensywę - przyznał szkoleniowiec Heat Eric Spoelstra. Dwie dogrywki konieczne były do rozstrzygnięcia spotkania Memphis Grizzlies z Los Anegels Lakers. Goście wygrali 116:111, choć jeszcze w  trzeciej kwarcie przegrywali różnicą 17 pkt. Do sukcesu poprowadził "Jeziorowców" duet Andrew Bynum - Kobe Bryant. Ten pierwszy rozegrał najlepszy mecz w sezonie - 37 pkt i 16 zbiórek, a  najlepszy strzelec ligi dodał 34 pkt.

- Ten zespół nigdy nie panikuje, zawsze gra "swoje". W koszykówce nie  ma straty, której nie dałoby się odrobić - zaznaczył trener Lakers Mike Brown. Marreese Speights - 25 pkt - był najskuteczniejszy wśród gospodarzy. W hali FedExForum zasiadł komplet 18 119 widzów. Pozbawieni swojego najlepszego strzelca Monty Ellisa, który przeszedł w wymianie pięciu graczy do Milwaukee Bucks, Golden State Warriors nie  mieli problemów z pokonaniem w Sacramento tamtejszych Kings 115:89. Razem z Ellisem do ekipy "Kozłów" trafili Ekpe Udoh i Kwame Brown. W  przeciwnym kierunku podążyli natomiast Australijczyk Andrew Bogut i  Stephen Jackson, ale nie zdążyli jeszcze zadebiutować w nowych barwach.

eb, pap