T-Mobile Ekstraklasa: Lech Poznań zagrał dla Legii

T-Mobile Ekstraklasa: Lech Poznań zagrał dla Legii

Dodano:   /  Zmieniono: 
Śląsk nie dał rady wywieźć z Poznania nawet jednego punktu (fot. PAP/Adam Ciereszko) 
Śląsk Wrocław przegrał w Poznaniu z Lechem 0:2 i nie wykorzystał potknięcia warszawskiej Legii, która na własnym stadionie tylko zremisowała z GKS-em Bełchatów 1:1. Gdyby Ślązacy wywieźli z Poznania trzy punkty, powróciliby na fotel lidera T-Mobile Ekstraklasy.

Dla Lecha Poznań zwycięstwo nad Śląskiem Wrocław było pierwszą wygraną w roku. W Poznaniu kibice na bramkę swojego zespołu musieli czekać ponad 10 godzin. Lechici nie trafili do siatki rywali we wcześniejszych czterech meczach ligowych oraz dwóch pojedynkach Pucharu Polski. Strzelecką niemoc przełamał... obrońca Śląska Piotr Celeban, który pokonał swojego bramkarza.

Do momentu straty bramki to wrocławianie sprawiali lepsze wrażenie, stwarzali groźniejsze sytuacje, choć momentami grali zbyt zachowawczo. W  24 min po fatalnym zachowaniu Manuela Arboledy, Waldemar Sobota mógł otworzyć wynik, ale w sytuacji sam nam sam trafił w nogi Jasmina Buricia. Chwilę później Łukasz Madej był bliski wpisania się na listę strzelców, ale tym razem Arboleda zachował się przytomnie i w porę zablokował uderzenie rywala. Trener Lecha Mariusz Rumak kilka dni temu zapowiadał budowę nowej drużyny, a na potwierdzenie swoich słów dokonał wielu nieco zaskakujących zmian. W kadrze meczowej zabrakło Semira Stilicia, a na ławkę rezerowych posadził reprezentanta kraju Rafała Murawskiego i  lidera klasyfikacji strzelców Artjoma Rudniewa. Łotysz pojawił się na  boisku po przerwie, ale póki co jego dyspozycja jest daleka od tej, jaką prezentował jesienią ubiegłego roku.

Znakomicie dla gospodarzy ułożyła się druga połowa. W 51 min po  akcji Aleksandara Tonewa, Rudniew nie trafił w piłkę, ale z pomocą Lechowi przyszedł Celeban, który niefortunnie skierował futbolówkę do  swojej bramki. Utracony gol wybił wrocławian z rytmu, a jedyne zagrożenie stwarzali ze stałych fragmentów gry. Burić i defensywa Kolejorza spisywała się niemal bezbłędnie. W ofensywnie lechici grali jednak bardzo niedokładnie i sporadycznie dochodzili do sytuacji strzeleckich.

Sporo emocji przyniosła końcówka spotkania. W doliczonym czasie gry po zagraniu Sebastiana Dudka, Dalibor Stevanovic z pięciu strzelił w  słupek. Chwilę później lechici błyskawicznie rozegrali rzut wolny, Rudniew zagrał do Vojo Ubiparipa, który stojąc zaledwie cztery metry przed pustą bramkę, trafił w rękę Piotra Celebana. Arbiter nie miał wątpliwości i ukarał obrońcę Śląska czerwoną kartką. "11" na gola zamienił Rundiew, który dzięki temu umocnił się na  prowadzeniu w klasyfikacji strzelców.

PAP, arb