Oprócz Portugalczyka gole dla "Królewskich" zdobyli jeszcze Gonzalo Higuain i Karim Benzema, a dla gości, którzy przez pewien czas prowadzili 1:0, bramkę strzelił De las Cuevas z rzutu karnego. Sporting kończył mecz w dziesiątkę - w 79 minucie czerwoną kartkę zobaczył Roberto Canella.
Jednym z wydarzeń wieczoru było wyrównanie strzeleckiego rekordu hiszpańskiej ekstraklasy, również należącego do Realu. W rozgrywkach 1989/90 "Królewscy" - prowadzeni wtedy przez Walijczyka Johna Toshacka - zdobyli 107 bramek. Tym razem podopieczni Jose Mourinho mają okazję znacznie wyśrubować ten wynik, bowiem do końca sezonu pozostało jeszcze pięć kolejek.
Po zwycięstwie Real (85 pkt) ma cztery punkty przewagi nad Barceloną, która 14 kwietnia, późnym wieczorem, "wymęczyła" zwycięstwo 2:1 na wyjeździe nad Levante. Gospodarze prowadzili do przerwy po golu z rzutu karnego Jose Javiera Barkero. Katalończycy odpowiedzieli dopiero w 64. minucie, gdy po ładnej akcji precyzyjnym strzałem przy słupku popisał się Lionel Messi. Argentyńczyk zdobył bramkę w swoim dziesiątym meczu z rzędu.
Ten sam zawodnik ustalił osiem minut później wynik spotkania. Drugiego gola Messi strzelił z rzutu karnego, którego podyktowanie wzbudziło sporo wątpliwości. Piłkarze Levante bardzo długo protestowali, ale sędzia nie zmienił decyzji.
Bardzo ciekawa rywalizacja toczy się w klasyfikacji strzelców Primera Divsion. Obecnie Ronaldo i Messi mają po 41 trafień, co jest rekordem hiszpańskiej ekstraklasy (w poprzednim sezonie Portugalczyk zdobył 40 bramek). Za tydzień obydwa zespoły spotkają się w Barcelonie.
PAP, arb, is