T-Mobile Ekstraklasa: Łazienkowska zdobyta! Legia - Lech 0:1

T-Mobile Ekstraklasa: Łazienkowska zdobyta! Legia - Lech 0:1

Dodano:   /  Zmieniono: 
Legia przegrała z Lechem 0:1 (fot.PAP/Bartłomiej Zborowski) 
Prowadząca w tabeli Legia Warszawa przegrała na własnym boisku z Lechem Poznań 0:1 w szlagierowym spotkaniu 27. kolejki piłkarskiej T-Mobile Ekstraklasy. Jedyną bramkę zdobył lider klasyfikacji strzelców Artiom Rudniew.

Wynik spotkania był kluczowy dla sytuacji w  czołówce tabeli. Po piątkowym zwycięstwie Ruchu Chorzów nad Polonią Warszawa (1:0) Legia miała już tylko jeden punkt przewagi nad podopiecznymi Waldemara Fornalika i trzy nad Śląskiem Wrocław, który w  niedzielę zagra na wyjeździe z Lechią Gdańsk. Lech z kolei w przypadku zwycięstwa mógł wyprzedzić czwartą w tabeli Polonię i zachować realne szanse na zajęcie miejsca na podium na koniec sezonu.

Kibice wygrali

W piątek rano wojewoda mazowiecki Jacek Kozłowski wycofał swoją decyzję o zamknięciu na ten mecz sektora dla kibiców gości. Dzięki temu na trybunach zasiadło około 1,5 tys. fanów "Kolejorza". To właśnie oni cieszyli się ze zdobycia gola. W 25. minucie Artiom Rudniew otrzymał prostopadłe podanie i bez żadnych problemów poradził sobie z Inakim Astizem. Najlepszy strzelec ekstraklasy będąc sam przed Dusanem Kuciakiem precyzyjnym strzałem nie dał mu żadnych szans na skuteczną interwencję i zdobył swoją 21. bramkę w tym sezonie.

Przy stracie gola widoczny był brak Michała Żewłakowa, który nie  zdążył się wykurować i nie znalazł się nawet na ławce rezerwowych. Kontuzje i zbyt wąska kadra to największy problem Macieja Skorży. Na  ławce rezerwowych w tym meczu szkoleniowiec miał bowiem aż czterech graczy występujących na co dzień w zespole Młodej Ekstraklasy. Z kolei w  drużynie z Poznania zabrakło tylko kontuzjowanych wcześniej Sergieja Kriwca i Manuela Arboledy.

Legia miała przewagę

Wynik do przerwy był zaskakujący, bo to Legia miała przewagę i  prowadziła grę. Gospodarze nie potrafili jednak pokonać Jasmina Buricia. Najlepszej okazji nie wykorzystał Nacho Novo, który siedem minut przed przerwą znalazł się w dogodnej sytuacji z boku pola karnego gości. Hiszpan jednak źle przyjął piłkę, a potem trafił wprost w bramkarza. Wcześniej natomiast popisał się dwoma strzałami z dystansu, po których piłka poszybowała w trybuny. Dobrą okazję miał też Michał Kucharczyk, ale ten z kolei uderzył głową tuż nad poprzeczką.

Po zmianie stron gra toczyła się głównie w środku pola i żadna z  drużyn nie potrafiła poważniej zagrozić bramce rywala. Podopieczni Mariusza Rumaka starali się prowadzić grę z dala od własnego pola karnego i liczyli na skuteczność osamotnionego w ataku Rudniewa. Łotysz do wysiłku zmusił Kuciaka w 72. minucie, kiedy popisał się precyzyjnym strzałem z dystansu, ale bramkarz stołecznej drużyny przeniósł piłkę nad poprzeczką.

 

Z kolei gospodarze nie potrafili przedrzeć się przez dobrze zorganizowaną defensywę "Kolejorza". Ozdobą meczu mogło być trafienie Janusza Gola, kiedy w polu karnym zdecydował się na strzał z przewrotki. Jednak nie trafił w bramkę. Tym samym Legia nie potrafiła zdobyć na własnym boisku nawet jednego punktu, ale z dorobkiem 49 oczek pozostaje liderem rozgrywek. Lech z  kolei awansował na czwarte miejsce (45 pkt).

Legia Warszawa - Lech Poznań 0:1 (0:1)

Bramki: 0:1 Artjom Rudniew (25).

Żółta kartka - Legia Warszawa: Artur Jędrzejczyk. Lech Poznań: Artjom Rudniew, Hubert Wołąkiewicz, Grzegorz Wojtkowiak.

Sędzia: Robert Małek (Zabrze). Widzów 26 744.

Legia Warszawa: Dusan Kuciak - Artur Jędrzejczyk, Dickson Choto, Inaki Astiz, Jakub Wawrzyniak (73. Michał Efir) - Michał Kucharczyk, Ivica Vrdoljak, Jakub Rzeźniczak (46. Janusz Gol), Miroslav Radovic, Nacho Novo (61. Tomasz Kiełbowicz) - Danijel Ljuboja.

Lech Poznań: Jasmin Buric - Marcin Kikut, Hubert Wołąkiewicz (70. Ivan Djurdjevic), Marcin Kamiński, Luis Henriquez (10. Grzegorz Wojtkowiak) - Mateusz Możdżeń, Dimitrije Injac, Rafał Murawski, Vojo Ubiparip, Aleksander Tonew (58. Szymon Drewniak) - Artjom Rudniew.

ja, PAP