Ruch Chorzów wicemistrzem Polski. "Jesteśmy moralnymi mistrzami"

Ruch Chorzów wicemistrzem Polski. "Jesteśmy moralnymi mistrzami"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Przed sezonem mało kto wierzył w możliwości Ruchu (fot. PAP/Andrzej Grygiel)
Ruch Chorzów pokonał pewną utrzymania w lidze Lechię Gdańsk 2:1 i wywalczył wicemistrzostwo kraju.
Na wywalczenie przez chorzowian 15. w historii tytułu mistrzowskiego (poprzedni w 1989 r.) przed sezonem wierzyło niewielu kibiców. Tymczasem przed ostatnią kolejką "Niebiescy" mieli punkt straty do Śląska Wrocław i grali u siebie z Lechią Gdańsk, która zapewniła sobie wcześniej utrzymanie w Ekstraklasie.

Prawdopodobnie tym meczem chorzowscy piłkarze na dłużej pożegnali się ze swoim stadionem - przynajmniej w wydaniu ligowym - bowiem już w kwietniu Ruch podpisał umowę wynajmu obiektu Piasta Gliwice w następnym sezonie. Gdańszczanie mogli pozwolić sobie na grę "na luzie", gospodarze musieli oprócz wygranej liczyć na potknięcie Śląska w meczu z Wisłą w Krakowie. Przed meczem kibice Ruchu odśpiewali "Sto lat" dla legendarnego piłkarze tego klubu Gerarda Cieślika, obchodzącego tydzień wcześniej 85. urodziny.

Gospodarze zaatakowali od początku i po 18 minutach prowadzili. Po podaniu Łukasza Janoszki sytuację sam nas sam z bramkarzem Lechii pewnie wykorzystał Arkadiusz Piech. Radość chorzowskich kibiców wzrosła w kolejnej akcji zakończonej celną "bombą" Słowaka Gabora Straki zza pola karnego.

Ponieważ goście nie byli w stanie zagrozić bramce rywali, piłkarze Ruchu mieli prawo uznać, że wykonali swoją część niedzielnego zadania. Pozostało im wyczekiwanie na wieści spod Wawelu. Po zmianie stron chorzowianie nadal byli nieco aktywniejsi, na trybunach atmosfera nieco "siadła", bowiem w Krakowie od 51. minuty na mistrzowskim tronie zasiadł Śląsk.

Najlepszą okazję do podwyższenia prowadzenia zmarnował w 71. minucie Marek Zieńczuk, pudłując z 10 metrów. Gdańszczanie rzadziej próbowali zmienić wynik, ale skuteczniej. Pięć minut przed końcem zdobyli honorowego gola po główce Sebastiana Madery.

Chorzowianie wygrali i wywalczyli wicemistrzostwo Polski. Poprzednio zajęli drugie miejsce w ekstraklasie w 1973 roku. Mimo to wielkiej radości na stadionie nie było.

Powiedzieli po meczu:

Paweł Janas (trener Lechii): - Przede wszystkim gratuluję trenerowi Waldemarowi Fornalikowi zdobycia wicemistrzostwa Polski i gry w europejskich pucharach. Co można powiedzieć o dzisiejszym meczu? Wyszliśmy na niego trochę stremowani. Ruch do przerwy przeważał. W drugiej połowie gra wyglądała już nieco inaczej, my musieliśmy się bardziej otworzyć, a gospodarze grali z kontry. Na finiszu sezonu też jesteśmy zadowoleni, ponieważ udało nam się utrzymać w ekstraklasie.

Waldemar Fornalik (trener Ruchu): - Zdobyte dziś wicemistrzostwo Polski dedykujemy naszym najwierniejszym kibicom, wszystkim ludziom, którzy pomagali klubowi w trudnych momentach. Wicemistrzostwo do także ich sukces. Jestem dumny z naszej drużyny. Nasi piłkarze pokazali wielokrotnie charakter w trudnych chwilach, kiedy wielu nas już skreślało. Myślę, że jesteśmy moralnymi mistrzami, bo przecież przed sezonem niewielu chyba było takich optymistów, którzy przewidywali wywalczenie przez Ruch miejsca gwarantującego grę w europejskich pucharach. Na szersze podsumowanie sezonu przyjdzie czas na konferencji prasowej, którą na pewno zorganizujemy w najbliższych dniach. Myślę, że drużynie należą się dziś gratulacje.

Ruch Chorzów - Lechia Gdańsk 2:1 (2:0)

Bramki: 1:0 Arkadiusz Piech (18), 2:0 Gabor Straka (21), 2:1 Sebastian Madera (85-głową).

Sędzia: Paweł Pskit (Łódź). Widzów 7 600.

Ruch Chorzów: Michal Peskovic - Igor Lewczuk, Rafał Grodzicki, Piotr Stawarczyk, Marek Szyndrowski - Marek Zieńczuk, Paweł Lisowski, Gabor Straka, Łukasz Janoszka (71. Wojciech Grzyb) - Maciej Jankowski (73. Paweł Abbott), Arkadiusz Piech (87. Łukasz Burliga).

Lechia Gdańsk: Sebastian Małkowski - Rafał Janicki (46. Patryk Tuszyński), Sebastian Madera, Krzysztof Bąk, Lewon Hajrapetjan - Deleu, Paweł Nowak (72. Kamil Poźniak), Marko Bajic, Marcin Pietrowski, Jakub Kosecki (76. Adam Duda) - Abdou Traore.

zew, PAP