Nowozelandczyk Mike Hesson porzucił nagle pracę selekcjonera reprezentacji Kenii w krykiecie w obawie o bezpieczeństwo swoje i swojej rodziny. W ostatnich tygodniach w Nairobi doszło do kilku napaści na samochody jego najbliższych.
Na początku maja Hesson wrócił z rodziną do Nowej Zelandii, a dopiero po kilku dniach poinformował kenijską delegację o swojej rezygnacji. W wywiadzie udzielonym stacji Radio Sport opowiedział o przyczynach swojej decyzji. Z relacji wynika, że na auta członków jego rodziny napadano kilkakrotnie.
- Dwa czy trzy razy próbowano obrabować nam auto, a któregoś dnia na dach samochodu żony wtargnął jakiś człowiek i zaczął potrząsać nim, a później dostać się do środka. To bardzo przestraszyło nasze dzieci. Następnego dnia, krótko po naszym powrocie do domu, kilkaset metrów dalej wybuchł granat. 90 procent naszego czasu spędzonego w Kenii było miłe, ale po tych incydentach nie czuliśmy się tam już bezpiecznie - relacjonował Hesson.PAP, arb