"Ktoś wskoczył na dach samochodu żony, a obok domu wybuchł granat". Trener porzucił kenijskich krykiecistów

"Ktoś wskoczył na dach samochodu żony, a obok domu wybuchł granat". Trener porzucił kenijskich krykiecistów

Dodano:   /  Zmieniono: 
Trenowanie krykiecistów okazuje się nie być zbyt bezpiecznym zajęciem w Kenii (fot. sxc.hu) Źródło: FreeImages.com
Nowozelandczyk Mike Hesson porzucił nagle pracę selekcjonera reprezentacji Kenii w krykiecie w obawie o bezpieczeństwo swoje i swojej rodziny. W ostatnich tygodniach w Nairobi doszło do kilku napaści na samochody jego najbliższych.

Na początku maja Hesson wrócił z rodziną do Nowej Zelandii, a  dopiero po kilku dniach poinformował kenijską delegację o swojej rezygnacji. W wywiadzie udzielonym stacji Radio Sport opowiedział o  przyczynach swojej decyzji. Z relacji wynika, że na auta członków jego rodziny napadano kilkakrotnie.

- Dwa czy trzy razy próbowano obrabować nam auto, a któregoś dnia na  dach samochodu żony wtargnął jakiś człowiek i zaczął potrząsać nim, a  później dostać się do środka. To bardzo przestraszyło nasze dzieci. Następnego dnia, krótko po naszym powrocie do domu, kilkaset metrów dalej wybuchł granat. 90 procent naszego czasu spędzonego w Kenii było miłe, ale po tych incydentach nie czuliśmy się tam już bezpiecznie - relacjonował Hesson.

PAP, arb