Zbigniew Boniek dziwi się, że pierwszy mecz po Euro piłkarska reprezentacja Polski zagra na... stadionie lekkoatletycznym Zawiszy Bydgoszcz. - Ja się pytam, jeśli mamy Wrocław, Gdańsk, Warszawę i Poznań, to gdzie powinniśmy grać mecze? - denerwuje się Boniek w rozmowie z Radiem Zet.
Boniek podkreśla, że cieszy się z meczu w Bydgoszczy, która jest jego rodzinnym mieście. Dodaje jednak, że dziwna decyzja o wyborze stadionu na którym Polska rozegra mecz po Euro to nie jedyny problem z PZPN. - Jeżeli środowisku piłkarskiemu to się podoba i chcą takiego układu cały czas, to moja kandydatura na stanowisko prezesa nic nie zmienia, bo jeszcze mnie ktoś musi w tym kraju wybrać. Pewnie jakby były wybory powszechne na prezesów stowarzyszeń sportowych, to moje szanse byłyby większe – zauważa z przekąsem były piłkarz Juventusu Turyn.
Boniek zaznacza jednocześnie, że widzi w PZPN działaczy dążących do zmian. - Od dołu zaczyna już wrzeć, jest taka chęć poprawy i uzdrowienia pewnych rzeczy – podkreśla.
Radio Zet, arb
Boniek zaznacza jednocześnie, że widzi w PZPN działaczy dążących do zmian. - Od dołu zaczyna już wrzeć, jest taka chęć poprawy i uzdrowienia pewnych rzeczy – podkreśla.
Radio Zet, arb